"Zima 2023 roku. Świat padł ofiarą globalnej wojny nuklearnej. Ludzie desperacko podjęli się próby zniszczenia wirusa Lycanthropii, znanego jako (Lycaios). Broni biologicznej, która miała przynieść im nieograniczoną potęgę i władzę. Przyświecała im, idea stworzenia armii wiernych, posłusznych i gotowych na każde poświęcenie żołnierzy. Od psowatych, poprzez wilki, a kończąc na wilkołakach. Niestety na wskutek ucieczki, TS-001 ludzie zaczęli zmagać się, z potężnymi komplikacjami. Wirus Lycaios, nie mając dostępu, do jedynego organizmu będącego w stanie go kontrolować, zaczął mutować w zastraszającym tempie. Niekontrolowany przyrost mutagenu, zmusił naukowców do podjęcia, najgorszej, możliwej w tamtej chwili decyzji. Podania wirusa, schwytanym wilkom i wilkołakom. Ich sen o potężnej broni, szybko przerodził się w koszmar. Wirus natychmiast atakował mózg nosiciela, czyniąc z niego istotę, bezrozumną i bezmyślną maszynę do zabijania, którą kierowały jedynie pierwotne instynkty. Wirus Lycanthropii jeszcze tego samego dnia, wydostał się z placówki badawczej, siejąc spustoszenie wśród naszego szlachetnego gatunku. Po kilkunastu miesiącach, ci którym w jakiś sposób udało się przetrwać, postanowili walczyć. Zmagania te początkowo były skazane na porażkę, ponieważ nikt nie wiedział, z czym mają do czynienia. Do czasu, aż pewien osobnik nie został wysłany, na niebezpieczną misję pozyskania informacji o wirusie. Do miejsca jego narodzin. Po kilku długich tygodniach, owy śmiałek, zwycięsko choć ciężko ranny, powrócił z więcej niż potrzebnymi danymi by przechylić szalę porażki na stronę zwycięstwa, musieli tylko skierować bezmyślne bestie na terytorium ich stwórców. Tamtego feralnego dnia, Lykanin o czarnej jak heban sierści, stanął na czele ogromnej grupy kierującej atakiem na jedno z większych miast. Ofensywa szła wyjątkowo dobrze, żołnierze zawzięcie broniący miasta, po kilkugodzinnej walce zaczęli słabnąć. Wielka brama zwycięstwa, zaczęła się szeroko otwierać przed najeźdźcami. Niestety wszystko zaczęło się zmieniać, gdy na ulicach miasta nie rozległ się długi, nieprzerwany alarm, Czarny uniósł łeb w górę, i z przerażeniem w ślepiach, dostrzegł głowice nuklearne, wystrzelone we wszystkich kierunkach. Chwilę później, zaczęły następować eksplozje i oślepiające rozbłyski. Obnażając z wściekłości, jak i bezsilności kły, wrzasnął w stronę swojej drużyny, każąc natychmiast zawrócić i skierować się do pobliskiego budynku. Wbiegając w masywne drzwi, wraz z innymi wilkołakami otworzyli je, przepuszczając resztę drużyny do środka. Zatrzaskując potężne wrota za sobą. Biegnąc ile sił w łapach przed siebie, skierowali się wzdłuż schodów na niższe kondygnację, zeskakując czasami po kilkanaście stopni, by oddalić się jak najbardziej od wybuchów, które stawały się ku przerażeniu drużyny, bardziej wyraźne. Po ostatniej eksplozji nastała ciemność i przytłaczająca cisza.
Jest rok 2038.. piętnaście lat po potężnej nuklearnej wojnie. Stary dotychczas znany wszystkim świat, przestał istnieć. Miasto o które toczyliśmy swój ostatni, zaciekły bój, obróciło się w perzynę. Niegdyś majestatyczne centra handlowe, jak i zapierające dech w piersi drapacze chmur, nie przypominały już tego czym były za czasów swojej świetności. Zostały jedynie zgliszcza i gruzowiska, a w powietrzu unosiło się przytłaczające uczucie, czyjejś obecności. Gatunek ludzki, został niemal całkowicie unicestwiony, bądź resztka ocalałych, ukryła się głęboko pod powierzchnią ziemi. Powietrze w dużej części nadal jest skażone, a poziom promieniowania ziemi oraz wody, przekracza wielokrotnie dawkę śmiertelną, którą może przyjąć człowiek, lub inne żyjące dotąd stworzenie. Wiele dawniej żyjących gatunków zwierząt, wyginęło podczas wojny. Te którym udało się cudem przeżyć, zmutowały będąc wystawionymi na długotrwałe działanie promieniowania. Mimo tych groźnych i niesprzyjających zwykłemu śmiertelnikowi warunków, rozwinęło się tutaj mnóstwo nowych, świetnie przystosowanych do życia w tym nowym ekosystemie organizmów. My też przetrwaliśmy próbę czasu, zmuszeni do życia w metrze, rozwinęliśmy się, Metro stało się naszym azylem, naszym domem. Wykorzystując technologię dawnego świata, wytworzyliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Dzięki hydroponice która doprowadza wodę, do systemów nawadniających możemy hodować rośliny, dzięki panelom fotowoltaicznym i generatorom, mamy elektryczność, dzięki której mogliśmy wybudować ogrodzenia i bezpiecznie hodować trzodę oraz mniejsze ptactwo wraz z gryzoniami. Oczywiście wraz z rozwojem technologicznym, i otwartemu konfliktowi z gatunkiem ludzkim, zmuszeni zostaliśmy nauczyć posługiwać się ich uzbrojeniem, co skutecznie pozwoliło nam bronić się, przed niebezpieczeństwami nowego świata takimi jak: Wartownicy, szperacze czy ghule. Ja jestem Salvatore, znany również jako TS-001. -Ściągając ze łba, modyfikowaną maskę przeciwgazową, zacisnąłem mocniej skórzaną rękawicę na gumowej owijce, rękojeści swojego HK-416 układając lufę karabinu na swoim ramieniu. A to jest historia Moja i mojego Oddziału..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz