sobota, 26 marca 2016

Od Eclipse

Zbliżał się wieczór. Wyglądając zaspanym wzrokiem zza jaskini spojrzałam się na niebo. Było wręcz.. czyste. Uśmiechnęłam się lekko a następnie delikatnie wychyliłam z ciemności mój nos, następnie prawą łapę aż w końcu całkowicie wyszłam. Otrzepałam się z kurzu, rozprostowałam swoje kości a następnie ruszyłam przed siebie. Ptaki zaczęły już cichnąć lecz tą pustkę wypełniał wiatr który poruszał drzewami. Prychnęłam z zadowoleniem spoglądając na ziemię. "Zamiast tak się intrygować, może powinnam coś upolować..?" - Powiedziałam sobie w myślach. Przyśpieszyłam mój krok. Po kilku minutach znalazłam się na polanie gdzie wyczuwałam jakieś samotne zwierzę. Wychyliłam się ciut zza krzaków a tam, na polanie ujrzałam ranną łanię. Utykała na tylną nogę.
-Pewnie zaatakował ją jakiś wilk albo łowca - Szepnęłam do siebie a następnie przeszłam do lepszego miejsca
Skurczyłam się i tak czekałam. W końcu łania podeszła bliżej potykając się. Wyczułam że był to odpowiedni moment więc wyskoczyłam z krzaków z olbrzymią prędkością lecz moim oczom ujrzał się ktoś jeszcze. Zamiast na zdobycz wpadłam na jakiegoś wilka. Przeturlaliśmy się kawałek przez to łania uciekła w głęboko las. Szybko się otrząsnęłam oglądając się za nią, a gdy już chciałam za nią biec usłyszałam za sobą
-Mogłabyś kochanie trochę uważać - Rozpoznałam ten głos
Odwróciłam tylko głowę w stronę wilka a tam ujrzałam nadal leżącego Beryla. Uśmiechnęłam się jakby do siebie samej. Trochę się uspokoiłam. Odwróciłam się już całkowicie po czym zaczęłam do niego podchodzić
-Może tak wielmożny wstanie?
-Eghh... Za dużo ode mnie wymagasz - Prychną śmiejąc się przy tym
Gdy wstał przytuliłam się do niego
-Gdzieś ty tak długo był?
Basior objął mnie swą łapą
-Przecież dobrze wiesz że musiałem tam pójść
Odsunęłam się od niego i spojrzałam się na niego gniewnie
-Ale to nie znaczy że musiałeś mnie pozbywać posiłku
-Coo? - Spytał jakby był zaskoczony tym co mówię
-Nie udawaj głupka - Przewróciłam oczami wstając z miejsca - Za karę musisz pomęczyć się ze mną
-A kiedy to ja nie muszę się męczyć - Zaśmiał się wstając i podchodząc do mnie
-Ha, ha! Bardzo śmieszne!
-Dla mnie bardzo - Powiedział a następnie mnie pocałował - No to ruszajmy na łowy - Zaczął iść
Bez zastanowienia ruszyłam za nim
<Beryl, przepraszam że takie ale... no wiesz xp>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz