środa, 27 lutego 2013

Od Narcyza- "Myśl"

Pewnego razu przechadzałem się po terenach watahy, zamieszkiwanych przez rodzinę mojej matki. Nagle zobaczyłem Samantę siedzącą i patrzącą w chmury. Podszedłem do niej ponieważ wyglądała na smutną.
- Co się stało?- zapytałem
- Smutno mi po stracie rodziny…- odpowiedziała i łzy napłynęły jej do oczu.
- Dlaczego? Przecież masz nas…
- Nie rozumiesz? Potrzebuję kogoś bliskiego… kto by mnie wspierał, pomagał mi… był kimś na kim zawsze można polegać…
Podszedłem bliżej i usiadłem koło niej.- Wiesz Samanto, przecież…
- Przecież… ciągle tylko przecież. Nie mam nikogo, rozumiesz?!
- Doskonale cię rozumiem Samanto.
- Naprawdę?- Samanta podniosła wzrok.
- Wiesz, chcę ci coś dać… mam nadzieję że ci się spodoba…- tu wręczyłem jej kwiaty:
- Jakie piękne…- Powiedziała cała rozpromieniona.
- Samanto…- tu zawahałem się ale po chwili zacząłem- Samanto, czy chcesz zostać moją partnerką?

<Samanto, chcesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz