niedziela, 30 czerwca 2024

Od Mi

Mistimochi naszedł Mi, kiedy ta wylegiwała się w chłodnej wodzie. Choć wadera przynależała do żywiołu ognia, bardzo źle znosiła upały spowodowane przez gwiazdę najbliższą Ziemi. Wolała moczyć rozgrzaną skórę i nabywać mocy potrzebnej do pełnienia obowiązków w  falach Wodospadu Tysiąca Twarzy. W wielu lokacjach próbowała się tak relaksować, ale Misti za każdym razem ją znajdywał, tak jak i teraz.
 – Miiiiiii – wyjęknął, próbując samemu wejść do wody, żeby się do niej zbliżyć. Było to jednak dla niego zbyt nieprzyjemne, by zdołać ją sięgnąć, ku zadowoleniu wilczycy. – Mi, wyłaź, proszę.
Kiedy wadera nie reagowała, podjął się samobójczego planu ochlapania jej. Niestety nie przyniosło to skutków.
 – Mi, no dalej, podnoś się. Podnoś, podnoś, proszę. – Misti się nie poddawał, trochę powoli już panikując, że stało się coś jego wybawicielce i opiekunce.
 – Zostaw mnie, mam wolne – wymruczała w końcu Mała Mi, odwracając jedno ucho ku lisowi. – Co, widziałeś kolejnego magicznego jelenia?
Mistimochi wymownie zamilkł, po chwili wznawiając swoje próby zwrócenia uwagi.
 – Nie, nie tym razem, nie. Tym razem to był wilk.
Gdyby Mi nie miała zamkniętych oczu, wywróciła by je tak mocno, że zobaczyła by własny mózg.
 – Misti, tu pełno magicznych wilków. Mamy całą watahę magicznych wilków. JA jestem magicznym wilkiem. – Bardzo ją kusiło uderzyć łapą w czoło, jednak miała zbyt wygodną pozycję, by to zrobić i zaryzykować utracenie jej.
– Ale ten miał kryształy wrośnięte w barki!
Wadera przestała reagować na ten debilizm, tylko wróciła do relaksowania się. Tak, w końcu się tego nauczyła, był to dla niej ogromny sukces, który wychwalali głównie Wayfarer i Variaishika. Misti z jednej strony też, zaś z drugiej i tak ciągle ją męczył. Usłyszała mamrotanie lisa, po czym on położył się i zapewne poszedł spać. Dobrze. Niech oboje wypoczywają.
<Koniec>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz