Zawilec chyba chciał coś zobaczyć w moich oczach, a dokładnie jednym z nich, gdyż drugie zakrywała moja grzywka. Z uśmiechem na twarzy skierowałam się w stronę sfory, gdzie to my wszyscy mieszkaliśmy. Spojrzałam się na niego z delikatnym lecz promiennym uśmiechem. Uwielbiałam się uśmiechać, zwłaszcza w te szare dni. Wtedy niektórzy patrzą się na mnie w bardzo dziwny sposób, zupełnie tak jakby to im przeszkadzało.
- Urodziłeś się w tutejszej watasze? - zapytałam chcąc w jakiś sposób przerwać tą ciszę.
- Tak - odpowiedział krótko. Chcąc zadać już jakieś pytanie, przed nami stanął puszysty biały zajączek.
- Ale uroczy - podeszłam ostrożnie do niego. - Hej maleńki - uśmiechnęłam się do niego, a on przytulił się do mnie delikatnie. - Wiesz, jest podobny do ciebie - mówiąc to, tempo ogona zmieniło się i wyglądało to zupełnie tak jakby wilk był zły. Króliczek odszedł, a ja powróciłam do wilka. - Ten zajączek był podobny do ciebie. Wiesz dlaczego? - spojrzałam się na niego.
- N-nie - odpowiedział, kierując swój wzrok w inną stronę.
- Tak samo jak ty nie potrafi opisywać swoich emocji za pomocą mimiki twarzy, ale za to mogłam poznać jego humor poprzez patrzenie na jego łapkę. Przypominał mi również ciebie, dlatego iż tak jak on tak ty masz równie tak samo puszystą sierść - spojrzałam się na niego. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły przez to, iż porównałam ciebie do tego króliczka? - zapytałam się już bez uśmiechu. Trochę czułam się zmieszana.
< Zawilec? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz