niedziela, 30 września 2018

Podsumowanie września!

Moi Drodzy,
dzisiaj troszkę spóźnione podsumowanie, krótkie ale treściwe niczym zdrowe śniadanie.
Opowiadań jest na razie mało, ale wierzę, że sytuacja poprawi się gdy wszyscy pozałatwiają swoje życiowe nowo-szkolno-roczne sprawy.

Ten miesiąc jest dość nietypowy (jak dotychczas), ponieważ nie ma ani pierwszego, ani drugiego, ani trzeciego miejsca. Tylko czworo z nas napisało opowiadania. W związku z tym, z pewnością nie będzie niewłaściwym nadanie tej zacnej czwórce pierwszych miejsc. Po punkcie do wybranych umiejętności otrzymują:

Hanako
Raisa
Wuwuzela
Aisu

Gratulujemy i dziękujemy!

                                                                         Wasz samiec alfa,
                                                                               Oleander

poniedziałek, 24 września 2018

Od Aisu

Gdy otworzyłam leniwie oczu moją pierwszą myślą była woda. Czułam ogromne pragnienie. Wstałam leniwie i przeciągnęłam wszystkie kończyny. Udałam się nad rzekę. Było dość ciepło, a promienie słoneczne tańczyły na niebieskim i czystym niebie. Gdy dotarłam nad rzekę napiłam się czystej i orzeźwiającej wody. Poczułam ulgę. Odwróciłam się i rozejrzałam, lecz niczego nie zobaczyłam. Spojrzałam w niebo. Pogoda jest w miarę. Po krótkim czasie postanowiłam, że udam się na spacer. Idealnym do tego miejscem był las. Cichy, spokojny i pełen zwierzyny. Wchodząc w głąb lasu usłyszałam szelest liści. Delikatny wiaterek ochładzał moje ciało. Westchnęłam i udałam się w głąb lasu. Im głębiej byłam tym ciemność wokół mnie narastała. Usiadłam bezsilnie na ziemi. Ten sam koszmar nęka mnie od zawsze. Za każdym razem zabiera cząstkę mnie. Tęsknota i smutek są już bardzo silne. Brakuje mi bliskości innej osoby. Czemu los wybrał dla mnie taką drogę? Może ma wobec mnie jakieś plany? Rozmyślałam na wieloma rzeczami. Nagle poczułam nieznany mi zapach. Był to inny wilk. Rozejrzałam się, lecz nikogo nie zobaczyłam. Czułam jego obecność. Wstałam z ziemi i ruszyłam przed siebie. Uczucie spędzonej towarzyszyło mi, aż do końca lasu.
- Jest tu kto?- spytałam sama nie wiem kogo. Nagle zza krzaków wyłoniła się wadera. Wyglądała przyjaźnie. Na jej pyszczku widniał uśmiech. Postanowiłam się przedstawić.
- Jestem Aisu.- powiedziałam niepewnie. Nie znałam zamiarów wadery. Nie wyglądała na nieprzyjaciela, ale nie ocenia się książki po okładce. Czekałam na reakcję wadery. 

< Hanako? >

Nowy członek!

Untitled122.jpg
Aisu - stróż

niedziela, 23 września 2018

Od Wuwuzeli CD Raisy

Wadera zaoferowała mi zaprowadzenie do medyka. Przytaknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam. Ruszyłyśmy powolnym krokiem przez las. Był taki piękny... poczułam delikatny powiew wiatru, jesień się zbliża... zamknęłam oczy i wciągnęłam łapczywie nozdrzami wyraziste zapachy. Westchnęłam. 
- Dziękuję, że mi pomagasz. - powiedziałam cichym głosem, o brzmieniu jak gdybym gryzła szkło. Wadera spojrzała nieco zdziwionym wzrokiem, oraz zwolniła jeszcze bardziej kroku. Po chwili - na szczęście - odwzajemniła uśmiech. 
- Nie ma za co dziękować - odparła dość melodyjnym głosem. - tak poza tym, jak Cię zwą?

I tutaj mnie miała. Otworzyłam pyszczek, gotowa do przedstawienia się, ale zapomniałam kompletnie jak się mówi. Jęknęłam cicho i odwróciłam wzrok.
- Wuwu... - wyszeptałam. Kątem oka widziałam jak wadera przygląda się mi w oczekiwaniu. Podniosłam nieco głos - Wuwuzela.
Zatrzymałyśmy się. Odwróciłam się w stronę wadery, stając przed nią w oczekiwaniu aż także zdradzi swe imię, lecz milczała. Ja miałam czas, ale czy towarzyszka też? 
- Twój brat zwie mnie Raisą. - powiedziała cicho. Conquest? Nieco zdziwiła mnie forma wypowiedzi jaką użyła Raisa, lecz uznałam, że nie będę wnikać głębiej, a nawet jeżeli bym chciała, to nie wiedziałam jak o to zapytać. Ruszyłyśmy więc w milczeniu przed siebie. 
Towarzyszka zaprowadziła mnie do wadery o różowym futrze z czarnymi elementami. 
- Oto Astelle, nasz medyk. - przedstawiła. 

Różowofutra samica obejrzała mój bok, oraz stwierdziwszy iż to nic poważnego, dała chłodny okład z ciekawie pachnącą ziołami maścią, oraz owinęła bandażem wokół mej talii, by się trzymało. Zapach maści wszelkiego rodzaju kręcił mi się w nosie przez następne dziesięć minut. 
Wraz z Raisą szłyśmy obok siebie, chociaż sama nie wiem dokąd konkretnie, lecz zapowiadało się, że czeka nas ciekawy dzień.

< Raisa? >

Od Rais'y CD Wuwuzeli

Na tereny watahy wdarł się ktoś nieznajomy. Zgłosiłam to od razu Conquest'owi, gdyż zapach nieznajomego wilka z bliska przypominał mi jego. Obserwowałam wszystko z daleka mając nadzieję, że nic mu się nie stanie. Co jak co, ale to właśnie dzięki Conquest'owi mogłam spokojnie zasnąć. Gdy zauważyłam, że wilczyca nie wyglądała na złą oddaliłam się, zostawiając wszystko w łapach basiora. 
Deszcz ustał, a ja postanowiłam się udać na małą przechadzkę. Skoro słońce wychodziło powoli zza ciemnych chmur, miałam cichą nadzieję, że moje futro chociaż w jakimś stopniu się osuszy. Na swojej drodze napotkałam się na nową wilczycę. Przyjrzałam się jej z góry do dołu i dołu do góry.
- Boli ciebie mocno? - zapytałam wskazując na jej bok. Ona spojrzała się to na mnie to na swój bok. Chciała coś powiedzieć, ale wyglądało to zupełnie tak jakby nie potrafiła. Spojrzałam się na jej obolałe miejsce. Spojrzałam pod swoje łapy i wzięłam lecznicze liście, które przy pomocy mojej mocy, wyrosły tuż obok mnie. Podeszłam do niej bliżej. Zgniotłam liść w łapach, aby lecznicze soki, wypłynęły z niej. Wszystko przymocowałam za pomocą źdźbła trawy. 
- Powinno ci pomóc na jakiś czas, jednak powinnaś się udać do tutejszego medyka - powiedziałam cicho. - Jeżeli chcesz to mogę cię do niego zaprowadzić, skoro jesteś nowa w naszym stadzie - sama nie wiem dlaczego dzisiaj byłam taka gadatliwa, ale nie potrafiłam się powstrzymać. 


< Wuwuzela? >

Od Hanako CD Zawilca

Zawilec chyba chciał coś zobaczyć w moich oczach, a dokładnie jednym z nich, gdyż drugie zakrywała moja grzywka. Z uśmiechem na twarzy skierowałam się w stronę sfory, gdzie to my wszyscy mieszkaliśmy. Spojrzałam się na niego z delikatnym lecz promiennym uśmiechem. Uwielbiałam się uśmiechać, zwłaszcza w te szare dni. Wtedy niektórzy patrzą się na mnie w bardzo dziwny sposób, zupełnie tak jakby to im przeszkadzało. 
- Urodziłeś się w tutejszej watasze? - zapytałam chcąc w jakiś sposób przerwać tą ciszę. 
- Tak - odpowiedział krótko. Chcąc zadać już jakieś pytanie, przed nami stanął puszysty biały zajączek. 
- Ale uroczy - podeszłam ostrożnie do niego. - Hej maleńki - uśmiechnęłam się do niego, a on przytulił się do mnie delikatnie. - Wiesz, jest podobny do ciebie - mówiąc to, tempo ogona zmieniło się i wyglądało to zupełnie tak jakby wilk był zły. Króliczek odszedł, a ja powróciłam do wilka. - Ten zajączek był podobny do ciebie. Wiesz dlaczego? - spojrzałam się na niego. 
- N-nie - odpowiedział, kierując swój wzrok w inną stronę. 
- Tak samo jak ty nie potrafi opisywać swoich emocji za pomocą mimiki twarzy, ale za to mogłam poznać jego humor poprzez patrzenie na jego łapkę. Przypominał mi również ciebie, dlatego iż tak jak on tak ty masz równie tak samo puszystą sierść - spojrzałam się na niego. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły przez to, iż porównałam ciebie do tego króliczka? - zapytałam się już bez uśmiechu. Trochę czułam się zmieszana.

< Zawilec? >