wtorek, 7 maja 2019

Od Notte CD Rutena ,,Nocny włóczęga"

— Nie, spokojnie. - podniosłam wzrok znad zdobyczy, przyglądając się wymalowanemu na pysku wilka poczuciu winy. - Sama i tak nie dałabym rady go zjeść. - dokończyłam, wracając do spożywania posiłku. Przez jakiś czas jedliśmy w milczeniu, co jakiś czas zerkając na siebie nawzajem, a przynajmniej ja obserwowałam basiora. Cherlakiem z pewnością nie można go było nazwać. Poza tym nie miał wielu cech charakterystycznych, oprócz oczu. Żółtych, wężowych oczu - ciekawe, czy wiążą się z jakąś mocą, czy też to po prostu wybryk natury?
— Cymonia jest twoją siostrą, prawda? - spytałam od niechcenia. Ruten uniósł głowę. Wydawał się zadowolony z przerwania ciszy.
— Zgadza się, jesteśmy rodzeństwem. A ty, masz jakieś?
— Nie. - odrzuciłam nagą kość z nogi jelenia na bok.
— Chyba nie jesteś stąd, a jednak nie słyszałem, żeby dołączyła do nas w ostatnim czasie "Notte". - wilk przekrzywił nieco głowę. Daru obserwacji mu nie brak, to trzeba przyznać.
— Mieszkam tu właściwie od małego. Chyba zdążyłam spowszednieć. - uśmiechnęłam się lekko.
~Jakiś czas później~
Przyszedł moment budowy, w którym potrzebowałam płachty mocnego, cienkiego, lekkiego materiału. Rzecz jasna w lesie znalezienie jego odpowiedniej ilości graniczyło z cudem, a i wataha dysponowała tylko ciężkimi kocami i różnymi szmatkami. Przekroczyłam rzekę bez większego trudu, choć nurt o tej porze roku był dość silny. Po coś się te skrzydła ma.
Położyłam się pod płotem w osłoniętym miejscu, w oczekiwaniu na to, aż teren wokół jednego z większych, białych budynków się oczyści. Tam miałam największe szanse na znalezienie potrzebnego przedmiotu. Wreszcie ludzie przestali się kręcić w pobliżu. Upewniłam się jeszcze, że gospodarza nie ma w środku, po czym dostałam się do środka przez uchylone okno, otwierając je dość brutalnie na oścież. Mimo wszystko wciąż trzymało się na zawiasach. Pośrodku pomieszczenia stał duży, biały stół, zaś obok niego blaszana tacka z różnymi przyrządami. Na półkach naprzeciwko mieściły się najróżniejsze buteleczki i woreczki z zawartością, igły oraz upragniona przeze mnie bela tkaniny. Odrobinę za duża, ale może uda mi się zmieścić w czasie i ją porozwijać. Nagle drzwi skrzypnęły, otwierając się powoli. Zjeżyłam odruchowo sierść. Na progu stanął...bordowy basior.
No to szybka akcja.
<Ruten? Znowu przypominamy parę z mema...to chyba jakieś fatumXD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz