Joena spojrzała zaskoczona na Rutena. Czuła się niepewnie. Można powiedzieć , że poczuła strach. Było to dosyć dziwne. Nie spodziewała się, że Ruten mógłby jej cokolwiek zrobić. Basior znajdował się blisko niej i trzymał jej łapę. Po jego słowach Joenę przeszedł dreszcz.
- Ciało wadery różni się od ciała basiora. Jest znacznie delikatniejsze. Można to ujrzeć porównując nasze łapy. - odparł.
- Ale co ty chcesz zrobić? - spytała przerażona. Mogła oczywiście zacząć się wyrywać, ale szok wbił ją w ziemię.
- Cóż. Można powiedzieć, że chcę coś sprawdzić. - odparł. Joena przełknęła ślinę. Gdy poczułam ból w łapie wyrwała ją basiorowi. Ciepła ciesz zaczęła wypływać z rany. Joena spojrzała przerażona na Rutena, który trzymał w łapie kamień. Zaczęła się wycofywać.
- Dlaczego to robisz? Przecież dobrze się bawiliśmy. - spytała. Nie uzyskała jednak odpowiedzi. Ruten zaczął iść w jej kierunku. Wadera zaczęła uciekać co było mocno utrudnione przez ranną łapę. Nie mogła pojąć dlaczego to się stało. Może jakoś go uraziła? Może czymś zdenerwowała? A może od początku Ruten chciał ją skrzywdzić. Bolało ją to. Myślała, że znajdzie sobie przyjaciela, kolegę, czy ogółem jakiegoś znajomego, który będzie chciał z nią pozwiedzać tereny. Po dłuższej chwili Joena zrozumiała, że się zgubiła. No tak. Wybrała się w nieznane z basiorem, a teraz zgubiła się uciekając przed nim. Dosyć ciekawie to brzmi. Joena nie wiedząc co robić znalazła jaskinię. Położyła się w niej. Musiała odpocząć. Łapa bolała coraz gorzej. Bała się, że Ruten znajdzie ją i skończy to co zaczął. Starała się jak najdłużej pozostać świadomą tego co się działo. Jednak zmęczenie i ból sprawiły, że jej powieki stawały się coraz cięższe. W końcu zasnęła z obawą. Ruten mógł ją znaleźć bez problemów nawet po śladach jej krwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz