- Dziś jesteście wcześniej. - powiedziała z uśmiechem. Nao powstrzymywał łzy, lecz na marne. Słona woda i tak zaczęła spływać po jego policzkach. Asmira już dawno wybuchła płaczem i wtuliła się w matkę. Aisu nie wiedząc o co chodzi, starała się uspokoić małe. Gdy Conquest wrócił opowiedział ukochanej o wszystkim. Szczeniaki leżały wtulone w nią. Aisu wiedząc, że małe nie zasną. Postanowiła zaśpiewać im kołysankę.
Tam gdzie śnieg najwyższy
Tam gdzie słońce grzeje
Tam gdzie kwiaty rosną
Tam gdzie morze szaleje
Znajdziesz mnie
Znajdziesz mnie
Strumień szeleści
Muzykę wciąż gra
Wiatr futerko pięści
Winną jestem ja
Tam daleko gdzie szczyty gór
Tam daleko gdzie słońca wschód
Tam gdzie gwiazdy na niebie migoczą
Znajdziesz mnie
Znajdziesz mnie
Jeśli zamkniesz oczy swe
Jeśli chcesz usłyszeć mnie
Ja będę tu
Ja będę tu
Zostanę na zawsze
Będę dbała o was
Kochała nad życie
Więc śpijcie już
Księżyc wysoki nad rzeką
Kręci koła na niebie
Nie jesteście mą udręką
Lecz szczęściem co spotkało mnie
Gdy Aisu skończyła śpiewać, Asmirka już spała. Conquest również zasnął. Jedyną osóbką, która nie spała, był Nao. Aisu uśmiechnęła się.
- Skarbie.....
- To moja wina... To ja skrzywdziłem Serenity.
- Nao...
- Gdybym zareagował....
- Nao....
- Serek jest ranna mamo!- krzyknął cicho (jakoś się mu udało) Nao. Aisu uśmiechnęła się i wstała. Naoru spojrzał na matkę ze łzami.
- Pokaże ci coś Nao. Choć za mną.- odparła i wyszła na zewnątrz. Nao niepewnie poszedł za matką. Aisu wiedziała, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym będzie musiała wyznać synowi coś o niej. Szli leśną dróżką. Wokół nich panowała ciągle noc. Nao pragnął zobaczyć Serenity. Było to jednak niemożliwe.
- Wiem, że utrata Serenity cię boli skarbie.
- Nie możesz o tym wiedzieć mamo.- wydukał przez łzy Nao.
- Mogę kochanie. Wiem co czujesz. - Aisu spojrzała na syna. - Kiedyś miałam wspaniałą rodzinę, lecz przez pewien wypadek, starciłam ją. Nigdy nie myślałam, że znów będę szczęśliwa.
- Mamo... Czy to ty?
- Tak skarbie. To wszystko przeze mnie.
- Nie prawda. Nie mogłaś tego zrobić.
- Dużo się zmienia w trakcie. - odparła Asiu spoglądając w gwiazdy. - Kiedyś przyjdzie na każdego pora. Lecz ty nie musisz się bać. Masz całe życie przed sobą. - mówiąc to wadera zakaszlała. Nao spojrzał na mamę.
- Mamo..... Jesteś zdrowa?
- Kiedyś powiem ci wszystko co wiem. I co ty powinieneś wiedzieć. Teraz wracajmy. Robi się już zimno. - Nao przytaknął. Mijały dni. Nao ciągle bał się o przyjaciółkę, podobnie jak Asmira. Rodzeństwo codziennie chodziło do jeziora. Jednak Serenity się nie zjawiała. Nao czuł się coraz słabiej. W pewnym momencie starcił panowanie nad mocą. Przygnębiony zamroził niechcący drzewo, które upadki niedaleko jego rodziny, co spowodowało, że Nao coraz bardziej obwiniał siebie. Dni mijały, a Serka nie było. Nao nie spał już przed kilka dni. Nie wyglądał dobrze. Czerwone oczy i łapy, które uginały się pod jego ciężarem. Nao nie miał siły. Pewnego dnia spotkał waderę o imieniu Palette. Podczas rozmowy z nią dowiedział się, że może się spotkać z Serenity. Radość wróciła, lecz zmęczenie pozostało. On jednak postanowił się poświęcić. Usiadł wieczorem przed jaskinią.
- Serku, proszę przyjdź. - powiedział zamykając oczy. Poczuł chłodny wiaterek. - Wybacz mi. Gdybym wtedy zareagował. Niech by ci się nie stało. Przepraszam Serenity to moja wina. To ja powinienem zostać ranny. Jesteś taka delikatna, taka piękna jak aniołek. Ja powinienem być twoim obrońcom, który niczym rycerz będzie che chronił. Tak jak prawdziwą księżniczkę. Poproszę Serku. Chcę wiedzieć, że jesteś cała.- odparł, a łzy znów napłynęły do jego oczu.
<Serenity?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz