Ashera uśmiechnęła się ciepło.
- Ah takie polowanie to już nie na moje lata. - zaśmiała się Ashera. - Gratuluję ci sukcesu. - odparła. Kivuli położyła martwe zające przed śnieżnobiałą waderą.
- Ależ ja nie mogę tego przyjąć.- odparła zaskoczona.
- Mówiłam już Pani. Jadłam śniadanie.
- Jaka tam pani. Słońce, możesz mówić mi po imieniu lub nawet ciociu. - odparła. Kivuli przytaknęła.
- Proszę, ja tego nie zjem.
- Skarbie ja nie potrzebuje już tyle do jedzenia. Proszę skarbie, zjedz chociaż tego jednego. - Kivuli zaprzeczyła. Ashera musiała przyznać, że waderka jest uparta, ale podobało jej się to. Wiedziała przynajmniej, że umie bronić swego i nie da siebie w kaszę dmuchać. Ashera zjadał jednego zająca, a drogiego wzięła w pysk by zanieść do swojej jaskini.
- Masz dziś jakieś plany kochana? - spytała. Wadera zaprzeczyła.
- Może masz ochotę się ze mną przejść?- spytała. Widząc lekkie zawahanie ze storny Kivuli dodała - Chyba, że nie masz czasu. Ja cię do niczego zmuszać skarbie nie będę. Wy młodzi macie tyle korzyści z życia. Im wilk starszy tym mniej ma. - odparła.
- To nie tak.
- Spokojnie kochanie. Jeśli chcesz możesz iść zrobić to co musisz. Nie musisz być przy mnie. Od paru lat jestem sama. Moja wałsna córka wygnała mnie z watahy. Przyzwyczaiłam się do bicia samą. - odparła Ashera uśmiechając się ciepło. - Pamiętaj tylko by uważać na słońce! Lubi teraz plątać figle. - odparła biorąc zająca i idąc w kierunku swojej jaskini.
<Kivuli?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz