Kolejnego dnia Nao szedł obok matki. Tym razem jednak nie rozmyślał o Serku, lecz o słowach matki. Musiał się skupić. Skupić na obronie i ataku. Chciał pokazać mamie, że potrafi kontrolować swoją moc. Gdy dotarli na miejsce Nao usiadł przed matką.
- Dziś będziemy uczyć cię koncentrować się na jednej rzeczy. Poprosiłam o pomoc Rysia. Twoim zadaniem będzie skoncentrowanie się na mnie. Rozumiesz? Musisz mnie pilnować, ponieważ zaatakuje cię w pewnym momencie.
- Rozumiem. Jestem gotowy. - odparł Nao. Aisu przytaknęła i zawyła na znak startu. Nao spoglądał na matkę, a ta siedziała przed nim. Po chwili wstała i po chwili odeszła kawałek dalej. Nao uważnie śledził jej kroki. Nagle usłyszał zza krzaków jakiś szelest. Jego ucho drgnęło. Nao pokręcił głową i znów uważnie przyglądał się Aisu. Samica usiadła i uśmiechała się ciepło. Szelest znów się powtórzył. Nao nie wytrzymał i spojrzał w tamtym kierunku. Wtedy wadera wykorzystała sytuację i użyła mocy. Nie była ona jednak szkodliwa. Nao został uwięziony w lodzie. Szczeniak westchnął, a matka podeszła do niego.
- Nie udało ci się. - odparła.
- Wybacz mamo. To było silniejsze ode mnie. - odparł. Samica uwolniła go i ruszyła przed siebie. Wczoraj szło ci całkiem nieźle. Dziś jest jeszcze lepiej. Jutro znów powtórzymy ten rodzaj treningu.
- Co dziś trenowałem?
- Moc i zwinności.
- Moc? - spytał, a matka uśmiechnęła się. Posłała falę lodu, a szczeniak odbił ją mocą. Po chwili spojrzał przestraszony na matkę.
- Widzisz? - Nao spojrzał na swoje łapki.
- Ale jak?
- Moc będzie starała się ciebie ochronić. Lecz musi być lekko na uwięzi. Inaczej całkowicie stracisz nad nią panowanie.
- Rozumiem. - odparł uśmiechnięty. Gdy Aisu się odwróciła. Nao mocą posłał w jej kierunku falę lodu. Aisu zatrzymała się czując chłód. Spojrzała na łapę i uśmiechnęła się.
- O to chodziło skarbie. Dobrze ci idzie. - odparła, a Nao zamerdał radośnie.
- Nareszcie zaczynam łapać obco chodzi.
- Przed nami jeszcze dwa treningi związane z mocą i zwinnością. Następnie zaczniemy szkolić twoją szybkość.
- Tak mamo. - odparł Nao ucieszony. Nareszcie coś mu wyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz