Joena szła obok towarzysza. Nie wiedziała, w którym kierunku właściwie idą, lecz była pewna, że na pewno niedługo dojdą do granic watahy. Czasem spoglądała w kierunku Rutena. Wydawał jej się dosyć ciekawym wilkiem. Nagle zerwał się delikatny wiosenny wietrzyk. Joena zaśmiała się, gdy wiatr rozwiał jej sierść. Ruten spojrzał na nią, a ona na niego dalej się uśmiechając.
- Uwielbiam wiosenny wiatr. - oznajmiła. - Ogółem uwielbiam wiosnę. Wszystko się budzi do życia. Czyż to nie piękne i magiczne? - spytała.
- Może się zdawać, że jest to magiczne. Prawdą jest jednak, iż wszystko budzi się do życia przez naturę. Wszystko żyje samo z siebie. Tak jak się urodziło, tak będzie żyć, a potem umierać. Piękne jest piękne na początku. Następnie obumiera i traci swoje piękno. - odparł, a Joena spojrzała na niego, a na jej pyszczku gościło zdziwienie. Zaskoczyły ją słowa basiora. Gdy chciała coś odpowiedzieć, Ruten dodał:
- Mimo to wydaje się to piękne i magiczne.- na jego słowa wadera uśmiechnęła się ciepło, co Ruten odwzajemnił. Szli tak przed siebie od dłuższego czasu. Joena widząc nowe tereny była pewna, że już bliski do granicy. Nie myliła się. Trochę później Ruten oznajmił, że są poza Watahą Srebrnego Chabra. Joena poczuła ekscytację. Czekały na nich nowe nieznane tereny, zapachy, zwierzęta. Jej myślom przeszkodził jednak czyjś głos. Na początku Joena pomyślała, że to Ruten, lecz po chwili okazało się, że to nie był jej towarzysz, a nieznajomy jej wilk.
- Dlaczego tutaj jesteście?- warknął. - To tereny Watahy Szarych Jabłoni!
- Nie wiedziałam o tym. - odparła cicho Joena. Wilk ponownie warknął.
- Nie obchodzi mnie to. Jesteście intruzami!- Joena wystraszona spojrzała na Rutena. Nie spodziewała się, że właśnie tak będzie wyglądać jej przygoda na nowych terenach.
<Ruten?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz