Odetchnąłem z ulgą, siadając na ziemi. Jakby nie patrzeć, czekałem na tę chwilę prawie całe swoje życie.
I co teraz? Wszystkie moje plany zamykały się na tym momencie. Poza tym, wszystko układało się podejrzanie dobrze w porównaniu z wcześniejszymi wydarzeniami. Nie żebym narzekał, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby wszystko się koncertowo…
– Kuraha?
Poderwałem głowę do góry, przypominając sobie nagle, że od dłuższej chwili patrzę w wodę.
– Tak? – zapytałem, zapominając zupełnie, co właściwie działo się chwilę temu.
– Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. – Wadera zaśmiała się lekko.
Przymknąłem oczy ciesząc się tym niecodziennym dźwiękiem. Może nic się już nie zmieni? Może wszystko będzie dobrze?
– Duchy już raczej nie zrobią na mnie wrażenia. – Mimowolnie wróciłem myślami do czasów, gdy naszym jedynym problemem była głupota Wrotycza i wycieczki po Skrytym Lesie.
– Wiesz, Kuraha – zaczęła Paletka, ale nie słuchałem dalej.
Spojrzałem w kierunku drzew, gdy tylko dotarł do mnie zapach bzu. Skupiłem całą swoją uwagę na jednym punkcie, by w końcu dojrzeć sylwetkę lisa. Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy? Nie byłem pewien. Nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły, jakbym już go nie potrzebował, zupełnie o nim zapomniałem.
Shino skinął głową i zniknął w lesie. Byłem świadomy tego, że nie zasłużyłem na dłuższe pożegnanie, ale jakaś część mnie liczyła, że ma po prostu do załatwienia jakieś lisie sprawy. Kiedyś w końcu musi wrócić. Otrząsnąłem się z zadumy. Nie musiałem myśleć o tym w tym konkretnym momencie, miałem całe życie na żałowanie swoich błędów.
– Przepraszam, Paluś, mogłabyś powtórzyć?
< Paluś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz