Pzyglądnęłam się waderze ze skrywaną ciekawością.
Minęło mnóstwo czasu, odkąd ktoś nazwał mnie "skarbem". W zasadzie ostatnią taką osobą był mój brat.
— Wystarczy, że porozmawiasz z Alfą — wymamrotałam niepewnie. Nie miałam pojęcia, czy zwracać się do Ashery per "pani", czy po imieniu, tak, jak to właśnie uczyniłam. Coś czułam, że będzie to temat moich rozmyślań na dzisiejszą noc.
Wadera jednak nie przejęła się tym, tylko uśmiechnęła się ciepło i zapytała, czy mogłabym ją zaprowadzić. Kiwnęłam głową na zgodę.
Ashera zostawiła resztki pod drzewem ("Jeśli ktoś będzie głodny, będzie mógł je zjeść", wyjaśniła) i udałyśmy się w drogę. Była otwarta i sympatyczna, ale czułam się nieco nieswojo, kiedy zadawała mi pytania. W końcu jednak zauważyła to, więc przestała. Reszta drogi minęła nam w ciszy, co bardzo mi odpowiadało.
Gdy ona weszła do jaskini Zawilca, ja odeszłam, spełniwszy swoją powinność.
Znalazłam jakieś dogodne drzewo na noc, ułożyłam się pod nim wygodnie i oddałam się rozmyślaniom na rozmaite tematy.
Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła mi noc, a słońce wzeszło już wysoko ponad horyzont. Zamrugałam piekącymi oczyma. Czułam się zmęczona, ale nie potrafiłam spać w świetle dnia, postanowiłam więc udać się na spacer. A nuż zauważę coś ciekawego?
Widocznie jestem jakimś prorokiem, bo minęły zaledwie dwie godziny, jak spotkałam na swojej drodze Asherę, która przyglądała się małemu chabrowi.
Podeszłam bliżej. Kwiatek istotnie był bardzo ładny.
< Ashera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz