Przemierzaliśmy dalej terytoria WSJ, mijając ziemie leżące najpierw na jakimś sporym płaskowyżu, później wśród wiecznie opustoszałych gór, potem ostatecznie je opuściliśmy, by przedostać się na te nieznane tereny, co do których nie miałem wcześniej żadnych planów, czy chociażby wyobrażeń.
Od rozglądania się zaczęła boleć mnie szyja. Kilka razy jeszcze odwracałem się, by kątem oka upewnić się, że Mundus idzie za nami. Mimo wszystko, dobrze było mieć go z powrotem przy sobie. Te jedne znajome oczy dawały mi tę część poczucia bezpieczeństwa, która zależna była od przyzwyczajeń i wypracowana przez lata. Towarzyszył mi w najważniejszych spotkaniach dyplomatycznych, niejednokrotnie ratował z nieprzyjemnych sytuacji, przez które wpadałem zazwyczaj przez własną nieporadność. Zawsze był gdzieś obok, mniej więcej w ten sam sposób, podążając za mną krok w krok i włączając się w razie potrzeby, jak Anioł Stróż. Tak, jak anioł...
Byliśmy już daleko za ostatnią granicą, którą znałem. To, co mieliśmy zobaczyć dalej, było dla mnie jedną wielką niespodzianką. Zastanawiałem się, jak z Etain. W końcu przybyła do nas nie wiadomo skąd, a przynajmniej nikt nie mógł mieć pewności. Jasnym było jednak, że nie ze wschodu, ponieważ od wszystkiego, co znajduje się w jego objęciach oddziela nas niepokonana do tej pory przez nikogo granica morza. Na południu jest WWN, a na północy sąsiadujące z naszymi chyba dosyć rozległe terytoria ludzi, bowiem nie słyszałem również, by jakieś wilki kiedykolwiek przybyły właśnie stamtąd.
W końcu zatrzymaliśmy się na postój. W zasadzie nigdzie nam się nie śpieszyło.
- Chcemy tutaj odpocząć? - zaproponowała Etain - miejsce wygląda na ładne - potoczyła wzrokiem wokoło. Rzeczywiście, wśród nielicznych, rosnących tutaj drzew można było poczuć się trochę jak w oazie. Poza nim drzewa można było dostrzec jedynie na bardzo odległym horyzoncie. Tam też zmierzaliśmy, ale wędrówka musiałaby trwać zapewne jeszcze ładnych parę godzin.
- Tak, tu przystańmy - powiedziałem ochoczo, po czym klapnąłem na ziemię z ciężkim westchnieniem.
- Jesteś zmęczony? - zapytała - ja w sumie nie bardzo. Przespaceruję się jeszcze trochę dalej, może uda mi się znaleźć coś ciekawego. A potem pewnie zostaniemy tu na noc - przeciągnęła się i poszła. Kiwałem głową jeszcze przez chwilę po tym, jak zniknęła między drzewami. Przez moment tak się tym zająłem, że chyba po swojemu zacząłem popadać w odrętwienie, w wyniku czego znów rozjechały mi się oczy, każde w swoją stronę.
- Zawilec! - to Mundus, dopiero gdy usłyszałem swoje imię, zorientowałem się, że w ciągu ostatnich pięciu sekund słyszałem je już drugi raz. Z niemałym trudem otrząsnąłem się i popatrzyłem na niego.
- Już w porządku? - mruknął. Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się.
- Coś się stało?
- Wiesz... - popatrzył na miejsce, gdzie zniknęła Etain - trochę słabo wyszło z tymi kwiatami, pewnie już zauważyłeś.
- Nie rozumiem... - zrobiłem minę przerażonego szczenięcia na tyle, na ile pozwalały mi mięśnie mimiczne. Ptak zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na mnie.
- Powinieneś dać jej jakiś ładny kwiatek... ty.
- Ja?
- Przez cały czas myślała, że są od ciebie, geniuszu - odrzekł z nutą konsternacji - może warto by jednak pokazać, że nie jesteś gburem i też o tym pomyślałeś.
- Ach, masz rację - stropiłem się nieco - ale skąd ja tu wezmę kwiaty?
- Mogę ci jakieś znaleźć...
- Czyli zaczynamy od nowa.
Popatrzył na mnie jeszcze raz i fuknął z rozdrażnieniem, chowając się pod jakimś krzakiem. Wygląda na to, że kwiatka będę musiał szukać sam. Ale w jednym miał zupełną rację, powinienem sam pomyśleć o jakimś miłym geście. Ileż razy można być tak wyręczanym przez przyjaciół? Tak właśnie kończą się podobne podstępy.
Tymczasem wadera wróciła. Usiadła z nami i zaczęła mówić.
- Tam dalej teren robi się trochę bardziej nierówny. Możemy pójść wąwozem, znalazłam niewielki, który prowadzi dalej. Jest tam stanowczo więcej cienia, niż na otwartej przestrzeni, a następne dni zapowiadają się na gorące. Jak już dotrzemy do lasu, może spotkamy jakieś wilki.
- Świetnie, zatem pójdziemy wąwozem - przytaknąłem, chociaż moje myśli krążyły już wokół problemu, na który musiałem znaleźć rozwiązanie. Gdzie ja znajdę kwiaty, jakieś ładne kwiaty dla Etain?
< Etain? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz