Tego dnia postanowiłem urozmaicić czymś swój trening, na który jak zwykle składało sioę bieganie po lesie i skakanie przez zwalone pnie. Nadszedł czas, by popracować trochę nad siłą mięśni, równie przecież istotną, co inne cechy, takie jak zwinność, czy szybkość kurczenia się mięśni. Wszystkie one łączyły się ze sobą i podstawowym błędem, jaki można było popełnić podczas kolejnych serii treningów, było zaniedbanie rozwijania poszczególnych umiejętności, przesadnie skupiając się na jednej.
Tym razem postanowiłem więc popracować nad siłą mięśni. Przede mną leżała długa, sosnowa gałąź. Postawiłem sobie za zadanie unieść ją i przeciągnąć po ziemi przez co najmniej kilkanaście metrów. To tak na pierwszy raz.
Po chwili, którą spędziłem na bezmyślnym staniu i gapieniu się na swój cel, próbując wyciszyć wszystkie ewentualne rozmyślania i skupić się tylko na tym jednym, złapałem zębami kawał drewna i zacząłem biec przed siebie, z siłą na jaką tylko było mnie stać pokonując obciążenie. Moje nogi same prowadziły do przodu, szybko pozbywając się nadmiaru wewnętrznej energii, którą zgromadziłem w sobie przed chwilą.
Dwadzieścia metrów. Koniec na dziś. Jeszcze tylko wolny truchcik i do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz