Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?
Poczucie winy.
Nie można pomóc temu, co już się stało. Możesz próbować zmniejszyć szkody.
Dlaczego nie powiedział? Bo to zbyt trudne.
Ale... Przeze mnie też ktoś zginął.
To przeze mnie nie żyje.
To JA ją zabiłam.
W głowie Serenity kołatało się wiele myśli. Była zbyt spokojna z wierzchu, w głowie i sercu trwała burza. Przekraczając barierę wymiarową i lecąc już nad watahą, miała jeden cel - znaleźć Naoru. Jej pyszczek podczas kierowania się nad jezioro, nie było tej nocy ozdobione uśmiechem. Spokój. Neutralność.
Zacisnęła powieki. Ostry wiatr atakował jej złote oczy. Tak jak wtedy, gdy miała opowiedzieć o najgorszym przeżytym koszmarze swojej matki. Nao nie podszedł na krok kiedy wylądowała metr przed nim. Spojrzała na niego bez zbędnych słów.
-Płakałeś- powiedziała cicho dostrzegając jego zaczerwienione oczy. Nerwowo zastrzygł uszami uciekając wzrokiem na bok.
-T-to nic takiego...- wymamrotał. Westchnęła.
-Nao, jesteś kiepskim kłamcą... Coś cię zżera od środka. Pogrążasz się duchem i sercem w poczuciu winy, które lada chwila całkiem cię pochłonie.
-Ja... zrobiłem coś... bardzo złego- opadł na ziemię, a za nim w milczeniu również wadera.- Moja matka... Ona cierpiała. Chciałem jej pomóc... Zabiłem własną matkę- podniósł głos i nagle łzy zaczęły mu uciekać. Głos zaczął mu coraz mocniej się zacinać.- Powiedziałem im... Ojcu i siostrze... Jestem potworem... Ale... Ale nie chciałem ci mówić tego! Uciekłabyś- wówczas głos mu się całkiem załamał.
W milczeniu Serek objęła go, pozwalając mu na upust emocji. Potrzebował tego równie mocno, co powietrza. Dopiero po pół godzinie oddech stawał się mniej chrapliwy. Po kolejnych trzydziestu minutach podniósł się z wytartymi oczami, w dalszym ciągu były mocno przekrwione. Nic nie mówiąc, dawał do zrozumienia swoją przegraną. Zupełnie jakby oczekując odejścia wadery.
-Wiedziałam- powiedziała cicho.-... Kiedy przeglądałam twoje wspomnienia... Nie chciałam ci o tym mówić... Ale wiedziałam o tym.
Naoru nie odezwał się, opuścił głowę ku ziemi. Serenity mówiła cały czas cichym głosem wpatrując się w jego czuprynę.
-Uważasz, że powinnam uciec od ciebie?- Kiwnął głową.- ... Chciałbyś tego?- Tu zaprzeczył ruchem głowy.- ... Rozumiem... Ale, myślę, że źle robisz. Patrzysz na to nie tak, jak powinieneś. Nao, proszę, spójrz na mnie.
Ponieważ nie wykonał jej prośby, westchnęła i łagodnie złapała łapką jego szczękę, lekko podnosząc głowę. Jego oczy były oceanem bólu.
-Twoja mama strasznie cierpiała. Poprosiła cię o coś, czego nie musiałeś robić. Ale zrobiłeś to. Zabiłeś ją- w oczach zadrżało, chciał zabrać głowę, ale znowu się odezwała.- Nie odwracaj wzroku Nao. To ważne. Pozbawiłeś ją życia ale tylko dzięki tobie odejść w mniejszych bólach. Pozwoliłeś jej odejść z honorem...Wolałbyś dalej patrzeć na jej dalsze męki?
-Nie- w końcu się odezwał słabo.- Ale oni...
-Twój ojciec i siostra zrozumieją. Wszyscy ją bardzo kochaliście i nie chcieliście jej krzywdy. Uratowałeś ją od niej. Zrobiłeś to z miłości syna do matki. Aisu była ucieszona, że wyzwoliłeś ją. Nie powinieneś się obwiniać za jej śmierć. Trzeba patrzeć na to, że jej niezmiernie pomogłeś bo tylko ty mogłeś to zrobić.
-Dlaczego...?
-Hm?
-Dlaczego mówisz to tak pozytywnie? Nie miałem wyboru!
-Och, Nao- szepnęła puszczając jego głowę z lekkiego trzymania. Dopiero wtedy dostrzegł jej ból w oczach.- Właśnie, że miałeś. Z naszej dwójki to ty miałeś dar wyboru... Widzisz... Ja również zrobiłam coś złego... Ja także kogoś zabiłam.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Ta niewinna biała kulka Serenity, kogoś zabiła? Odwróciła głowę na bok.
-Musisz wiedzieć, jedną smutną sekwencje. O Strażnikach. Jeśli wadera nie będąca Strażnikiem Marzeń, urodzi takie szczenię z naznaczeniem jego fatum, umiera przez komplikacje porodowe, które są wówczas okrutne.
Przerwała przenosząc wzrok ponownie na niego. W jej oczach był smutny spokój, przypominający dotkliwie stłuczoną cenną rzecz, nieudolnie sklejoną i ukrytą za szkłem.
-To ja jestem winna śmierci mojej mamy. Odebrałam ją bratu... Gdybym się nie urodziła, byłaby tu żywa i uśmiechnięta. A nie jako zatarte wspomnienia... Nie powinnam przyjść na świat. To ja zabiłam Caeldori.
<Nao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz