Jak szybko mijały dni, jak wszystkie chmury przepływały, a może przelatywały po niebie, słońce to wschodziło, to zachodziło, a ja nadal ćwiczyłem. Niemal każdego dnia, nad podziw sumiennie. Regularne treningi i uczucie adrenaliny zbierającej się w mięśniach stały się wręcz moją pasją, na chwilę przysłaniając nawet tę najstarszą i największą, walkę o sprawiedliwość na świecie, która na dłuższą metę oczywiście nadal pozostała moim głównym i największym zainteresowaniem. Przez ile czasu bez przerwy można jednak myśleć tylko o jednej rzeczy, choćby nie wiem, jak wielką była pasją? Nauka, mająca pomóc mi w przyszłości zostać strażnikiem śledczym zajmowała praktycznie cały mój czas, ale w wolnych chwilach, gdy naprawdę potrzebowałem odpocząć, poświęcałem się bez reszty treningowi. Aby zrównać umiejętności ciała z umysłem. To naprawdę potrzebne, co jest bowiem bardziej niezbędne do szczęśliwego życia, niż równowaga...?
Uznałem, że to właśnie najważniejsze, co mogę osiągnąć na tym, szczenięcym etapie rozwoju. A więc ćwiczyłem dalej, codziennie równie ciężko, aby osiągnąć coś zarówno pod względem intelektualnym, jak i fizycznym. Nie wątpiłem, że może się udać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz