- Och, czy jesteśmy problemem...? - warknąłem trochę od niechcenia, wstając i schylając się, wolnym choć stanowczym krokiem zbliżając się do zdenerwowanej mamusi. Spokojnie. Spokój jest najważniejszy.
Położyłem uszy po sobie i patrzyłem na nią, pomimo bojowej pozycji demonstrującą gotowość do skoku, na złote oczy nie wpuszczając wyrazu chociaż najmniejszego zdenerwowania. W tamtej chwili było w nich raczej melancholijne skupienie.
I wtedy chyba po raz pierwszy odkryłem swoją moc. Nadal uważałem, że nie było to nic nadprzyrodzonego. Bo nie było, ale pani misiowa zeszła na parter, rezygnując ze stania na tylnych łapach. Zastygłem w tej pozycji, nieznacznie poruszając jedynie ogonem. A ona zamiast patrzeć na mnie, na chwilę zwróciła wzrok ku swojemu dziecku. Ono również zdążyło już ogarnąć swoje grube nóżki i nieporadnie kierowało się w jej stronę. Kiedy rodzina znów szczęśliwie była razem, samica znowu zaczęła próbować przestraszyć tych niewydarzonych napastników, którymi mieliśmy być w jej oczach. Zrobiłem krok w jej stronę, w przeciwieństwie do Notte, która cofnęła się uspokajająco. Usłyszałem jakiś szmer, to chyba ciche słowa lub westchnienie wilczycy, nie byłem jednak w nastroju na wsłuchiwanie się w uwagi. Chciałem coś wypróbować. Przecież jej nie zaatakuję, ale póki nie będzie konieczności... nie będę uciekać.
- Co ty robisz? - usłyszałem z tyłu.
- Stoję. Jak myślisz, zaatakuje nas, czy odejdzie?
- Jesteś nienormalny?! Chcesz próbować na sobie?
- Oczywiście, że nie, czekam tylko, podejdź tutaj - mruknąłem, uśmiechając się pod nosem. Ta kobieta z tyłu prychnęła. Niedźwiedzica tymczasem uniosła pysk i zaczęła węszyć w powietrzu.
Mam dwie teorie, które mówią o znudzeniu. Może starcie z wielkim niedźwiedziem nie było dobrym momentem, na zastanawianie się nad nimi, ale to możemy zostawić na kiedy indziej. Fakt faktem, wilki dzielą się na te, które nigdy się nie nudzą oraz te, które nudzą się aż zbyt często. Nauce jednak trudno ocenić, które z nich są bardziej inteligentne.
Przez większość czasu należałem do drugiej grupy (choć bywały momenty, w których myśli pochłaniały mnie tak głęboko, że trudniej było mi wyrwać się z nich, niż zająć jakimś ciekawym zajęciem). Także i teraz nogi aż rwały mi się do czynu, a w głowie wirowało co najmniej kilkanaście pomysłów na zakończenie tej historii. W końcu zdecydowałem się na jeden z bardziej szalonych. Znienacka skoczyłem ku samicy. Powtórzyłem sobie w głowie jeszcze tylko raz swoje ulubione sformułowanie "Wszystkie twoje decyzje są słuszne". Byłem strasznie ciekaw, czy, tak jak jest to zapisane w powszechnej, wilczej świadomości, będzie próbowała ze mną walczyć, czy raczej ucieknie, jak spłoszone zwierzę. A kilka razy w życiu było mi już dane zobaczyć uciekającego niedźwiedzia, gdzieś na ludzkich terenach, w pobliżu wsi.
< Notte? Jak skończymy z misiem, to mam taki mini-pomysł, ale akcja należy do Ciebie xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz