środa, 4 grudnia 2024

Od Xiva CD Yrsy – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.8

– Wystarczy, że będzie ciepło i spokojnie.

Yrsa prawdopodobnie nie wiedziała, jak w rzeczywistości przydatne są te wymagane parametry. Szczególnie ten drugi, bo tak się składało, że Xiv znało świetne miejsce stosunkowo daleko od głównych szlaków przemieszczania się wilków. Przy odpowiedniej izolacji będzie również i ciepłe.

Xiv ukłoniło się Yrsie.

– Zrozumiano. A teraz proszę, wypoczywaj, a ja pójdę przygotować dla ciebie schronienie.

Wadera skinęła na pożegnanie głową. Atramentowe wilczę od razu ruszyło na poszukiwania tego wybranego miejsca, bo może i je znało, ale dokładnej lokalizacji nie pamiętało. W absolutnie niczym to jednak nie przeszkadzało zakochanemu basiorowi.

Idąc w stronę Trawiastych Gór, Xiv rozmyślało. Zdążyło pogodzić się z faktem, że jest zakochane w śmiertelnej bogini, ale uparcie nie dopuszczało do siebie myśli, że Yrsa mogłaby odwzajemnić jeno uczucia. W końcu kim ono było? Ratownikiem, zwykłym, szarym członkiem Watahy Srebrnego Chabra. Żadnych rodziców, spokrewnione rodzeństwo było dziwaczne, delikatnie mówiąc. Jeden wilk ni to basior, ni to wadera biologicznie, a bardziej oba. Druga wilczyca w niczym nie przypominała swoich braci, dodatkowo lewitowała w powietrzu. Spośród ich trzech Xiv było najbardziej zwyczajne. Czy takie chodzące cudo jak Yrsa mogło się niem zainteresować? Najprawdopodobniej nie.

Po stwierdzeniu, że nie ma co się dołować negatywnymi myślami, ratownik skupił się na odnalezieniu zaginionego schronienia. Wiedział, że znajdowało się gdzieś na wschód od Lasu Iluzji, z widokiem na morze, ale nie blisko niego. Droga od jaskini medycznej była co prawda całkiem daleka, ale nie było wątpliwości, że schronienie spełniało wymagania postawione przez waderę. Było na uboczu, było tam ciepło, wejście znajdowało się po zachodnio-południowej stronie, więc wiatr nie wiał do wnętrza. Najbezpieczniejsza droga z leża do głównych jaskiń prowadziła wzdłuż morza, gdzie były ładne widoki, a słone powietrze działało uzdrawiająco na organizm. Mało wilków tamtędy przechodziło.

Xiv mieszkało wcale nie tak daleko, bo na najbardziej południowym skraju Trawiastych Gór. Ten fakt wcale nie miał wpływu na decyzję wilcza.

Odnalezienie schronienia było mniej czasochłonne, niż Xiv przewidywało. Widać musiało całkiem nieźle zapamiętać jego położenie, albo po prostu zadziałał wilczy instynkt. Cóż, najważniejsze, że udało nu się go znaleźć.

Schronienie składało się z dwóch pomieszczeń. Pierwsze, umieszczone zaraz przy wyjściu, było mniejsze i posiadało szpary w suficie oraz ścianach, sprawiając, że latem potrafiło być tu przyjemnie chłodno. Natomiast kilka metrów w głąb ziemi kryło się drugie pomieszczenie, wystarczająco duże na dwa wilki (oczywiście nie miało to znaczenia), bez żadnych szpar i ze stabilną temperaturą. Po wyłożeniu drugiej komnaty trawą i futrami zrobiłoby się tu ciepło i przytulnie.

Znając już wymagane do pracy przedmioty, Xiv zabrało się za zbieranie. Futra przyniósł ze swojej jaskini, były one dobrze wypreparowane i wyjątkowo świeże, bo ratownik zebrał je zaledwie kilka dni temu. Właściwie jeden dzień przed przybyciem Yrsy i futra od tego czasu leżały nieużywane.

Po zaniesieniu dywaników do jaskini, by tam na nieno czekały, Xiv poszło szukać jak najmiększej trawy, tak aby Yrsie było wygodnie. Ignorując zasady udało się do Lasu Iluzji bez korzystania ze ścieżek, wmawiając sobie, że wcale nie idzie tak daleko i nic poważnego się nie stanie.

Nie stało.

Prawie.

Tak jak Xivo weszło do lasu, tak jeszcze szybciej z niego wybiegło, ignorując wołania swojej rodziny. Rodziców i dwóch sióstr, dokładniej mówiąc. Tych, którzy pozostali w zaświatach. Ale hej! Miało dobrej jakości, miękką trawę.

Nie znając się absolutnie na projektowaniu wnętrz, Xiv poukładało materiały jak wydawało się nu wygodnie i ruszyło w drogę powrotną do jaskini medycznej.

A dokładniej zrobiło to następnego dnia jeszcze przed wschodem słońca, bo gdy skończyło urządzać leżę, akurat zrobiła się zimna, mokra noc. Unikając przymrożenia palców (i złości Delty, że zakłóca nocny spokój bez powodu), udało się na drzemkę do swojej wykopanej własnoręcznie norki. Potem kontynuowało swoje zadanie.

Yrsa wydawała się mieć całkiem dobrze. Podniosła głowę, gdy wilczę wkroczyło do jaskini. Patrzyła trzeźwymi oczyma, wciąż ogarniętymi zmęczeniem, ale w pełni rozumiejącymi. Jej sylwetka również wyglądała lepiej, wadera wyraźnie nabierała siły.

– Witaj – Xivo przywitało się z grzeczności. – Znalazłom ci schronienie, dokładnie takie, jakie chciałaś. Jest już nawet przygotowane, by w nim zamieszkać!

– Xiv, ona jeszcze nigdzie nie idzie – upomniał stary medyk, łypiąc złym okiem na młodzieńca.

Wilczę skuliło się trochę w sobie, ale postanowiło poczekać cierpliwie na odpowiedź wadery, zanim gdziekolwiek pójdzie.

Yrsa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz