Kapral. Kimże jest Kapral jak tylko nie eksperymentem. Nic
nie wychodziło. Całe jego plany opadały w nicość i kurz, jak on zbierał się z
podłogi. Dychał i parchał, a jego ciało powoli rozpadało się, niestabilne,
jakby nagle los chciał przeszkodzić mu w przywróceniu swojej miłości. Ale nadal
działał. Działał jak zażarty żołnierz działający dla swojego państwa. Chciał
żyć tylko dla niej, tej która w słoiku przy życiu. Tej która dała mu życie i
jakiś w nim sens. I on nie zamierzał poddać się bez walki bardziej zażartej niż
sztorm żre statki ku ich śmierci. Łapami trzęsącymi się i ledwo żywymi składał
narzędzie, które i jego utrzyma, a jego wspomnienia zostawi na przyszłość. Nie
miał ciała na zapas, nie miał zapasu w ogóle. Jego eksperymenty, nawet te żywe gdzieś
przepadły, zabrane lub upolowane przez ludzkie ręce, które niegdyś Kapralowi
tak bliskie, teraz wróg wyrwany prosto z serca i do serca. Z nienawiścią
majsterkował i płakał. Jak nigdy, on płakał.
—Kapral będzie tęsknił. Obyś ty i Kapral przetrwali to razem. — i jak mówił tak
płakał. Wsparty o stół własny łeb roztrwożył i wkrótce ciało porzucił, samemu
stojąc teraz u boku swej kochanej. I w nadziei, że ktoś ich znajdzie, w tej
norze wyrytej pod starym dębem w WWN.
I tak jego laboratorium opadło w kurze i brudy. I może wkrótce. I może kiedyś,
wróci do swojej wielkości dawnej i cudownej. A dwa umysły połączą znowu swoje
ręce. A teraz niech siedzą tam na stole. Niechaj czekają.
<END>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz