Z początku nie wiedziała, co trenować. Na plaży było mało rzeczy do atakowania, bieganie w prostej linii już się znudziło, szczególnie, że nie miała jak mierzyć swoich postępów.
Tutaj w sumie niczego nie powinna spalić. Raczej.
Dawno nie trenowała typowo ze swoją mocą.
Wykrzesując z siebie ukrytą iskierkę, Mi zaczęła bawić się ogniem. Płonęły jej włosy i ogon, płonęły jej łopatki, płonęły opuszki łap. Siadając na zadzie, wadera stworzyła kulę ognia w swoich przednich łapkach, przerzucając ją z jednej łapy do drugiej. Potem kula stawała się coraz większa, aż udało się Mi stworzyć kulę większą od niej samej. To wymagało jednak ogromnego skupienia i wysiłku, więc ruda porzuciła ćwiczenie.
Nagle wpadła na inny pomysł. Rzadko kiedy miała okazję puścić ogień w ziemię, bo zazwyczaj kończyło się to wspomnianym wcześniej pożarem. Piasek miał jednak znacznie mniejszą szansę się zapalić, o ile w ogóle, więc spróbowanie tego tutaj nie powinno sprawić kłopotu. Najwyżej weźmie wodę z morza, żeby to ugasić.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz