Mina wilków, które przybyły gasić pożar, była zatrważająco wymowna. Nie były zadowolone, że pomimo mokrej pogody wciąż pojawiło się zagrożenie ognia. Ktoś tam szepnął, że przynajmniej na chwilę zrobiło się ciepło, ale nikt nie wtórował mu śmiechem. Przemykająca obok Myszka rzuciła Mi współczujące spojrzenie, jakby mając świadomość, jak to jest być odrzutkiem z powodu czegoś, nad czym nie masz kontroli.
Mi postanowiła wydostać się z tego otoczenia.
Poszła tam, gdzie poprowadziły ją nogi. Nie zważała na kierunek ani na otoczenie, dopóki przed jej pyskiem nie pokazały się zimne fale wschodniego morza. Czy naprawdę ćwiczyła tak blisko plaży? Może powinna była od razu się tu udać? A pal to licho, teraz już było za późno na gdybanie.
Była na brzegu morza, ale nie na Plaży Wschodniej, więc z braku laku postanowiła tam się udać. Wiatr bijący z lewej strony starał się jakby ją pocieszyć, głaskając ją po jej czerwonym futrze, ale ona na obecną chwilę nie miała ochoty na pocieszanie.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz