sobota, 28 grudnia 2024

Od Delty - "Na ziele - Tymianek"

Zapach tymianku był specyficzny i z łatwością pochłonął każdą drobinkę ściany jaskini medycznej, wdzierając się do życia i do snu. Leżąc sobie tam na kamiennym stole w ilościach niezmierzonych pachniał i zatruwał życie tym, którzy jego zapachu ścierpieć nie mogli. Ale stary medyk kochał tymianek, chociaż jego nadmiar kuł w gardło i oczy niczym małe igiełki kaktusów. Jego łapy przebierały go i wiązały. Młode paluszki pomocniczki co chwilę rozpytały więcej tej cudownej woni po pomieszczeniu kiedy wrzucały nieszczęśników do moździerza, aby zmarnować jego zieloność w masę, która tylko wilkom nadać by się mogła. I potem w słoiczek. Przykry los, na który kolejni przyjaciele patrzyli, jak jeden za drugim listkiem i kwiatkiem wpada pod twardy kamień i znika połączony na wieki z reszta swojego gatunku. A ci co niby szczęście mieli, na sznurku wiązani ze sobą w bliskości, jak serce do serca, ocaleńcy, nieświadomi swojego losu mogli tylko pachnieć żałośnie. Ich łodygi związane i rzucone na bok, na kupkę innych, który ten sam los spotkał, leżały i spoglądały mętnie na pogrom swoich braci.
—Śmierdzi. — młoda wadera, dzielna pomocniczka zawyła.
—Ale jak dobrze działa na kaszel… Na katar. Przeziębienie. Nie ma niczego co by maść lub napar Ne spróbowało zabić. —


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz