Był zbyt słaby, aż nie mógł w to uwierzyć! Przecież istniał od tak dawna, posiadał taką wiedzę magiczną, o jakiej się wielu nie śniło! Liivei zatrzymał się nad stawem, przy którym obmywał miejsce zranienia z krwi. Stojąc tak na brzegu, spojrzał na swe odbicie. Na ciemne futro, zupełnie niepodobne do jego własnego. Na pomarańczowe, a raczej bursztynowe oczy, w których czaiło się coś więcej, coś drapieżnego. Wtedy przez łeb basiora przeszła całkiem logiczna myśl. To Haruhiko, jego ciało i umysł, było zbyt słabe. To z nim był problem, nie z Liiveiem (który rzecz jasna nigdy nie przyznałby się do swej słabości). Dlatego jeśli chciał wygrać walkę z Aasha, strażniczką tego lasu, a także opiekunką Artefaktu, musiał zająć się ciałem, jakie okupował. Opanowanie zdolności, mocy, jak zwał tak zwał, było dobrym punktem wyjścia.
Wilk wyszedł ze stawu i otrzepał się lekko, kilka kropelek wody zostawiając na swoim futrze, aby zapewnić sobie ochronę przed ostrymi promieniami słońca, po czym skupił się na wodzie. Na obrzeżach jego świadomości pojawiły się wielokolorowe punkty, migoczące i miotające się wokół. Wiele z nich znajdowało się przed nim, a co za tym szło, tuż pod taflą. Ryby i inne stworzonka z podwodnych krain jawiły się mu jako zielone obiekty, przemykające od jednego brzegu do drugiego. Liivei wbił pazury w ziemię i skupił się na jednej z nich, jaka leniwie sunęła się w pobliżu brzegu. Tak, jak chciał to zrobić z Aashą, zaczął wyciągać z niej wstążki energii i w skupieniu przyciągać w swoją stronę. Prawie od razu zaatakowały go zawroty głowy. Nie poddawał się jednak. Był już blisko, nie mógł przecież sobie odpuścić w takim momencie. I już w chwili, gdy w jego pierś wnikała energia ryby, ciało basiora zaprotestowało w formie cienkiej stróżki krwi, wypływającej z nosa. Haruhiko cofnął się i potrząsnął łbem, pozwalając ciemnym kroplom spaść na jasny piasek. Ale, ku jego zadowoleniu, po chwili na powierzchni stawu pojawiła się martwa, unoszona na falach ryba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz