poniedziałek, 1 lipca 2019

Od Szkła - 5 trening siły, zwinności i szybkości

Rozpoczynał się nowy dzień. Ostatnie tygodnie wyjątkowo sprzyjały mojej kondycji psychicznej, więc częścią fizyczną wypadało zająć się tym bardziej, z zapałem. Dopóki starcza sił.
Leciałem jak ptak, tyle, że po ziemi, dosyć szybko, starając się nie zwracać uwagi nawet na upał. Szybko się rozgrzałem. Pomimo iż w lesie temperatura była stanowczo niższa, niż na otwartej przestrzeni, a już na pewno niż na skałach, nadal nawet tutaj nie była przyjazna dla wilka, nawet młodego i silnego, jak, nie przymierzając, ja. Zdecydowałem więc, że gdy tylko dotrę do ostatniego mojego punktu kontrolnego, jednego z tych, które obierałem na każdy trening i które zaznaczały mój postęp, zwolnię biegu i zajmę się swobodnym truchtaniem, odpowiedniejszym na tę porę dnia i roku.
Przechodząc do kłusa, zauważyłem jedną z moich ulubionych pomocy do ćwiczeń. To spora, złamana gałąź, którą, gdybym był jeszcze odrobinę mniejszy, z powodzeniem mógłbym nazwać kłodą. Z boku, lekko wbity w ziemię wystawał spory sęk, który mogłem złapać i pociągnąć. Zacząłem więc szarpać bez opamiętania, aby spożytkować resztę swojej niewyżytej energii. Wyciągnąłem go z ziemi (dobre ćwiczenie na mięśnie przednich łap i szyi, no przecież) i zacząłem pchać przed ciebie, w rezultacie czego przeciągnąłem gałąź po ziemi o ładnych kilkanaście metrów.. Chwila przerwy, kilka podskoków na miękkiej, leśnej ściółce i powtórzyłem tę czynność.
Dobra, koniec na dzisiaj. Jeszcze tylko truchcik i do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz