poniedziałek, 1 lipca 2019

Od Szkła - 6 trening siły, zwinności i szybkości

Pożywny posiłek dobrze mi zrobił. Nieczęsto ma się okazję jeść mięso z młodego dzika. Tymczasem tamtego ranka dostrzegłem przemykające się pomiędzy krzewami, dorodne prosię, jakimś cudem oddzielone od matki. Nie zastanawiałem się nad tym cudem długo. Ja tez byłem oddzielony od matki, musiałem radzić sobie lepiej, niż ktokolwiek inny w stadzie. Aktualny stan mojego życia zależał od tego, czy będę mógł stwierdzić, że poradziłem sobie lepiej, niż to prosię.
Rzuciłem się za nim, chyba nawet bez porządnej rozgrzewki. Byłem zbyt rozemocjonowany, moje uszy stały na głowie jak teleskopy, wskazując mi kierunek pogoni.
Nie trwało to długo, gdy moje przyszłe, świeżutkie śniadanie zaczęło opadać z sił. Na całe szczęście lochy nie było nigdzie w pobliżu, bo w innym przypadku polowanie mogłoby zakończyć się moją osobistą tragedią.
Nie wiem, ile kilometrów goniłem dziczka. Pewnie niewiele, bo kluczył, skręcał, że nieźle musiałem się namęczyć, aby sam nie przewrócić się na którymś zakręcie. Przerażony w pewnym momencie zahaczył o coś racicą i przewrócił się, wierzgając nogami w powietrzu. Dało mi to nieocenione dwie sekundy na dopadnięcie go i chwycenie silnymi szczękami. Już go miałem. Mi również zależało, by załatwić to jak najszybciej, bez zbędnego cierpienia.
A potem zostało już tylko dobrze się najeść. Na dzisiaj chyba nawet jako trening było to wystarczające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz