czwartek, 24 lutego 2022

Od Espoir CD Apollo Anubisa Aina - "Rewia dusz" cz.18

Żywi nie mają prawa, żywi zabić mnie nie mogą

Struchlałam, gdy miękki głos wilka przestał w amoku odbijać się od twardych ścian jaskini i istota jego wypowiedzi rozświetliła mój zmęczony od kłębiących się myśli umysł. Wygłodniałe dusze czyhały na moje obrzydliwe ciało, postrzegając je w kategorii tłustej przekąski. Niemożliwe. Świt obiecywał przynieść nowe zagadki, które miałam obedrzeć z grubego płaszcza tajemnic, odkrywając ich rdzeń. Niemożliwe. Kiedy na zewnątrz rozpętała się burza, beztrosko wpuściłam tu dwóch zagubionych wędrowców, z czego jeden zatruwał świeże powietrze swoim kwiecistym zapachem, a drugi raczył mnie niestworzonymi historiami. Próbował puścić w moją stronę wiązkę lęku, który zaciśnie się na moim gardle, nienaturalnie przyspieszając mój oddech. Możliwe. Niczym zahipnotyzowana pod srogim spojrzeniem zielonkawego basiora, wstałam i przycisnęłam się do chłodnej ściany jaskini. Dlaczego tak łatwo było wytrącić mnie ze stanu względnej równowagi z pomocą irracjonalnych słów? Grzmot uderzył głośniej, jak gdyby wzmagał się gniew bóstw czuwających nad tym padołem, a pogoda była lustrem dla ich emocji. Błyskawica oświetliła oblicze nowego towarzysza, czyniąc je bardziej złowrogim. W odpowiedzi wilk uniósł lekko kąciki warg i rozejrzał się uważnie.
— Już czas — wyszeptał, lecz wkrótce jego szept zlał się z tysiącami innych, które mnie otoczyły. Moją myśl, że całkowicie straciłam zmysły, zdusił widok równie przerażonego i nasłuchującego Romea.
 — Co ty robisz?  — chciałam wykrzyczeć, lecz z mojego pyska nie wypłynęły żadne słowa, jak gdyby mieszkała w nich niewidzialna siła silniejsza od mojego pragnienia odpowiedzi.
— Czas czerwonej pełni. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte — z jego pyska wciąż nie znikał lekki uśmiech. W milczeniu obserwował, jak burza przybiera na sile, a wiatr usiłuje zabrać ze sobą wszystkie napotkane rzeczy, rośliny i zwierzęta do śmiercionośnego tańca — Z każdej burzy przychodzi oczyszczenie. Osobiście jednak ich nie lubię, irytują mnie te niemiłosiernie wibracje w uszach, dlatego chciałbym odpłynąć w krainę snów, nie musząc się już martwić pogodą. Romeo, pozwól. Chroń moje mięso.
Ze zdziwieniem obserwowałam rozgrywającą się scenę, lecz w kluczowym momencie oślepił mnie blask błyskawicy, jakby zachęcając do wyjścia. Niezdarnie poruszyłam łapami, idąc w stronę światła, nie mogąc słyszeć przestróg wypowiadanych przez nieznajomego, tak bardzo jednak znajomego.

— Cześć, zabiłaś mnie — cichy głosik, drażnił moje sumienie splamione domniemaną zbrodnią. Serce podeszło mi do gardła i z rozszerzonymi ślepiami spojrzałam zjawę.
— To ty? Śmiesz jeszcze mnie oceniać po tym wszystkim? - parsknęłam, maskując pod zdecydowanym tonem rozpad własnego wnętrza na mniejsze części — Czekaj, zabiłam? - dodałam drżącym tonem.

Jesteś. Śmieszna. Ale. Masz. Smaczne. Mięsko,

 <Anubis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz