czwartek, 28 listopada 2024

Od Variaishiki CD Xiva – "Krew jest gęstsza od śmierci" cz.2

Jeszcze w dniu rozpoczęcia wyprawy Variaishika nie był pewien, czy podjął należytą decyzję. Ostatni raz był poza terenami watahy tuż po swoim stworzeniu, gdy dopiero tu podróżował. Wtedy była inna pora roku, towarzyszyły mu inne wilki, oba dobrze zaznajomione z koncepcją podróżowania i dbania o siebie. Dodatkowo wędrówka posiadała swój cel, mieli dotrzeć do domu. Co teraz dwójka wilków miała zrobić? Po prostu iść? Tak… do przodu? Bez celu?

Gdy umawiali się z Xivem, gdzie się spotkają na starcie, Vari zapytał, co będą robić. Xiv w odpowiedzi wzruszyło ramionami.

– Bo ja wiem. Iść.

To samo robił Wayfarer, gdy wołała go jego natura. Szedł. Szedł tam, gdzie wiatr tańczył w innym takcie, a liście śpiewały w obcym języku. Gdzie promienie słońca przebijały przez nieznane chmury, a ptaki uczyły go nowych piosenek. Zazwyczaj były to też miejsca, gdzie o spotkanie innego wilka było niezwykle trudno.

Choć Vari rzadko odczuwał prawdziwe emocje, na te myśli przechodził go dreszcz zaniepokojenia. Nie chciał iść tak daleko, wolał się trzymać domu. Nie chciał wiedzieć, co kryje horyzont.

Nie chciał spotkać ludzi.

Stając pod rozłożystym drzewem, którego liście już dawno obumarły i ich kolorowe zwłoki tworzyły mokry dywan pod łapami, uświadomił sobie, że już za późno, że już nie może się cofnąć i będzie zmuszony towarzyszyć swojemu młodszemu bratu w jego nieistniejącej przygodzie. Miał ochotę czmychnąć z miejsca zdarzenia, jeszcze zanim atramentowy basior pojawi się na horyzoncie i udawać, że zapomniał, albo nagle źle się poczuł. Zanim jednak podjął się działania, tuż za nim znikąd wyrosła znajoma, dwu-ogonowa sylwetka. Rudzielec co prawda na ten widok nie podskoczył, ale jego oczy diametralnie się rozszerzyły, a tęczówki nabrały toksycznie żywych kolorów.

– Vari! Gotowy? – zapytało Xiv z podnieceniem godnym szczeniaka.

Dla RSC-091 nie było już odwrotu, patrząc na minę Xiva, więc tylko głęboko westchnął.

Let’s go, Xivo – wymamrotał, a jego cztery ogony podwinęły się w miarę możliwości pod ciało, co stanowiło wielki kontrast w porównaniu ze śmigłami helikoptera umieszczonymi na tyłku młodszego.

Zadowolone Xiv poprowadziło tą dwuosobową wycieczkę, podczas gdy Vari powłóczył się za niem, ledwo podnosząc nogi. Oj, to będzie długa wędrówka.

Xiv?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz