Yrsa czuła się, jakby dryfowała w gęstym, mętnym morzu – ciepło i chłód mieszały się ze sobą, tworząc przedziwny taniec, który rozmywał granicę między snem a rzeczywistością. Wraz z odzyskiwaniem świadomości świat docierał do niej w ułamkach, przez które przebijały się strzępki obrazów, dźwięków i zapachów. Były jakby oddzielone cienką, brudną moskitierą – zamglone, nieostre, zbyt odległe, by mogła je uchwycić w pełni.
Pierwsze, co dostrzegła, to sylwetka pochylonego nad nią uzdrowiciela. Jego łapy były sprawne, precyzyjne, gdy nakładał ziołową maść na jej boki. Czuła chłód mieszaniny, który piekł na początku, by zaraz potem przynieść ulgę. Kiedy próbowała unieść głowę, świat zawirował, a ona opadła z powrotem na wilgotne posłanie z mchu.
Przez ułamek sekundy widziała, jak medyk pochyla się nad jej łapą, którą owijał dokładnie w jakąś miękką, wonną substancję. W nozdrza uderzył ją zapach świeżych ziół – macierzanki, rumianku, może nawet odrobiny krwawnika. Było coś uspokajającego w tej woni, choć ledwo mogła utrzymać ją w świadomości. Wszystko rozmywało się zbyt szybko.
– Jak się ruszysz, to sobie sama zaszkodzisz, a ja nie zamierzam tego potem poprawiać – mruknął szorstko, naciskając na jej rany z wystarczającą siłą, by sprawić, że syknęła. – Leż spokojnie, zanim cię unieruchomię na dobre.
W tle słyszała coś jeszcze – szybkie kroki, miarowe stukot wilczych łap na kamiennej posadzce. Ktoś krążył przed wejściem do jaskini, jakby nie mógł się zdecydować, czy wejść, czy odejść. Zmysły Yrsy były jednak zbyt stłumione, by zastanawiać się nad tym, kto to był.
Gdy próbowała podnieść głowę, zawirowało jej w głowie, a świat na moment stracił ostrość. Opadła ciężko na wilgotne posłanie z mchu. Usłyszała tylko, jak medyk prycha pod nosem.
Yrsa z trudem próbowała coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle. Wszystko wokół znów zaczęło się rozmywać, a zapach ziół i wilgotnego kamienia wypełnił jej nozdrza, nim ponownie zapadła się w ciemność.
•❅─────✧❅✦❅✧─────❅•
Gdy na moment odzyskała świadomość, jej oczy uchwyciły niewielki ruch – to medyk układał przy niej kolejną porcję świeżo zerwanych liści i ziół. W nozdrza uderzył ją zapach macierzanki, rumianku i mięty. Wilk sprawdzał jej boki łapą, naciskając z precyzją, która była zarówno bolesna, jak i kojąca. Gdy syknęła i próbowała się odsunąć, prychnął pod nosem.
– Już, już, panna delikatna – rzucił. – Jak cię to boli, to wyobraź sobie, że mogło być gorzej. A teraz leż i nie próbuj się stawiać, bo nie mam czasu na zabawy.
•❅─────✧❅✦❅✧─────❅•
Gdy w końcu otworzyła oczy na dłużej, świat był bardziej wyraźny. Dostrzegła wnętrze jaskini – kamienne ściany, krople wody skapujące z sufitu, mech porastający posadzkę. Było chłodno, co koiło jej zmęczone ciało, choć ból nadal pulsował w jej bokach. Medyk pochylał się nad nią, sprawdzając opatrunki zrobione z liści. Zerknął na nią kątem oka i warknął:
– No, w końcu. Leżałaś tu jak kłoda przez kilka dni. Jesteś już nawodniona, najedzona, opatrzona. Zaraz będziesz chulać jak ta lala.
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo do jaskini wtargnęła smukła, atramentowa sylwetka – Xiv. Jej uwagę od razu przyciągnęła jeno nerwowość. Krążyło, jakby nie wiedziało, czy zbliżyć się bardziej, a jeno głos drżał. W jeno ruchach i słowach widziała młodzieńczą niepewność, która jednak sprawiała, że wydawało się bardziej autentyczne.
Cierpliwie słuchała jeno plątaniny słów, podczas gdy medyk z politowaniem przewrócił oczami i prychnął:
– Gdybyś choć połowę tego czasu, co tu marnujesz na nerwowe dreptanie, poświęciło na coś pożytecznego, już dawno miałbym tu spokój – mruknął. – A teraz wyprowadźcie tę rozmowę poza jaskinię, jak tylko panna wstać będzie w stanie. Nie mam ochoty na tłok.
Yrsa uniosła głowę, choć z wysiłkiem, i spojrzała na Xiva, jej oczy złagodniały.
– Nie masz za co przepraszać – powiedziała cicho. Jej głos, choć słaby, był stanowczy. – Potrzebowałam tego miejsca. Może było ciężko, ale jestem tutaj. To się liczy, prawda?
Zmrużyła oczy, przyglądając się jego spiętemu ciału i nerwowym ruchom. Przez chwilę była cicho, a potem dodała z cieniem uśmiechu:
– Siadaj, Xiv. Nie gryzę. Jeszcze nie.
<Xiv?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz