Azair wzruszył ramionami.
— Mówiąc szczerze, właśnie wybierałem się nad jezioro — oznajmił. — A co powiesz na Wodospad Tysiąca Twarzy?
— Jeszcze nigdy tam nie byłam — odparła pogodnie.
— A widzisz. — Basior uśmiechnął się. Nieco krzywo, ale liczą się intencje. — Chodźmy zatem.
Udali się więc w drogę, dzieląc się pierwszymi lepszymi informacjami, jakie przyszły im do głowy. Aza opowiadał Kzeris anegdoty o watasze.
Na miejscu wadera aż zatrzymała się.
— Jak tu ładnie! — powiedziała z zachwytem. Aza jednak nie potrafił wykrzesać z siebie entuzjazmu i tylko pokręcił głową.
— Nie wiem — mruknął. — Nie znam się.
Przeszli więc od jednej strony zbiornika wodnego, do drugiego, żeby Kzeris mogła wszystko zobaczyć. Kiedy już nasyciła swe oczy, na "trzy, cztery" wskoczyli do wody.
Azair zanurzył się głębiej, delektując się dotykiem zimnej wody. Pływał pod czystą wodą, starając się wypatrzeć na dnie coś ciekawego.
W końcu jednak zaczęło mu brakować powietrza, wynurzył się więc, wyszedł na brzeg i otrzepał z gracją.
Wadera dalej pluskała się w wodzie z radosnym uśmiechem na pyszczku. Aza położył się na brzegu, w cieniu. Położył łeb na łapach i zamknął oczy.
— Aza? — zapytała Kzeris, podpływając trochę bliżej.
— Słucham? — Biały basior podniósł na nią wzrok.
— Co jest za wodospadem? — Wadera wskazała łapą wodospad.
— Nie mam pojęcia — odparł tamten. — Możliwe, że tylko skała. Idź sprawdzić, jeśli chcesz.
Wadera podpłynęła, zamykając oczy i marszcząc nos na uczucie miliona kropelek latających w powietrzu. Zrobiła głęboki wdech i przepłynęła pod wodospadem, tak, że Aza widział tylko jej niewyraźne kształty przez ścianę wody.
— Aza, chodź tutaj! — zawołała nagle. — Musisz to zobaczyć!
Basior zwlókł się więc z brzegu, przepłynął pod wodospadem i stanął obok Kzeris.
< Kzeris? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz