“Nie chodzi o miłość, Szpak”- Dudniło jej w głowie. Patrzyła jak odlatywał z łoskotem skrzydeł. Fuknęła lekko zirytowana, pozbierała się niedbale z podłogi i ruszyła pieszo w przeciwną stronę.
Czy naprawdę tak myślała…czy chciała mieć ostatnie słowo?
Dzieciaki były dumne, Smoła również. Może nie tak bardzo jak oni, ale oglądanie ich w ciągu dnia pozwalało zapomnieć o ciężkich nocach.
-To co, pora na rybki.- Odparła, a jej komentarz spotkał się z niecierpliwym przebieraniem kilku par wilczych łapek.
To nie była miłość. Nie znała znaczenia tego słowa, nie mogła go użyć. Chciała, żeby Szpak był jedynie doświadczeniem. Epizodem, który pomógł jej dorosnąć i skończył się z chwilą, gdy jej cel został osiągnięty. Ale epizod nie chciał się skończyć, to nie była książka z jasno określonym wątkiem, który można zakończyć kropką i przejść do następnego rozdziału. Jej życie toczyło się dalej a ten basior nadal mijał ją w drodze do pracy, z niezręcznym, acz uroczym uśmiechem dla wymiany grzeczności. Echo jego działań odbijało się w pustej muszli, nie pozwalając o sobie zapomnieć, a jego działania wplotły się w nią cienką nitką, stając się nierozerwalną częścią niej samej. Odcinając się od nich, odcięłaby cząstkę siebie. Nie zdawała sobie sprawy że otwierając się ze wszystkiego co ma drugiemu wilkowi, zwiąże go ze sobą tak mocno, acz wbrew jego woli. A teraz jedyne co jej pozostało, to odwzajemnić ten przelotny, płytki, uprzejmy uśmiech z drodze do pracy i zakopać wspomnienie jeziora głęboko z tyłu swojej głowy. To przecież oznacza dorosłość, prawda?
-MAM, MAM! - Szczeniak zakrzyknął w akompaniamencie plusków gdzieś z boku jej głowy.
-Gratulacje!- Odkrzyknęła, nie spojrzała jednak nawet, czemu gratuluje.
Czy naprawdę tak myślała…czy chciała mieć ostatnie słowo?
***
Burza trwała parę dobrych dni. Silny wicher złamał kilka suchych sosen, te kładły się na sąsiednich i łamały się nawzajem, kaskadowo. Woda spłynęła łąkami, żłobiąc we wzgórzach płytkie wąwozy, błotne wydmy i grząskie bajora. Część wzgórzy zamieniła się w ziemiste osuwiska, niszcząc domy i nory, a ich już-nie-mieszkańcy snuli się w grupkach na skargę do starego alfy. Ale ów letni, zdradliwy deszcz napełnił również sztuczką sadzawkę krystalicznie czystą, lśniącą teraz w promykach poranka wodą. Dzieciaki były dumne, Smoła również. Może nie tak bardzo jak oni, ale oglądanie ich w ciągu dnia pozwalało zapomnieć o ciężkich nocach.
-To co, pora na rybki.- Odparła, a jej komentarz spotkał się z niecierpliwym przebieraniem kilku par wilczych łapek.
***
Długo patrzyła się na swoje odbicie w jeziorze, tym samym w którym mogła obmyć się ze wstydu, o którym nie wie nikt poza ich dwójką. Kątem ucha dochodziły do niej odgłosy Jałonki goniącej karasie, jednak jakby przez mgłę i gęsty dym pod jej czaszką. Dziwna pustka wypełniała jej wnętrze, czuła się jak muszla, pusta, jedynie wspomnienie o dawnym życiu. Jej odbicie było jedynie reliktem dawnych dni. Uderzyła łapą o taflę wody.To nie była miłość. Nie znała znaczenia tego słowa, nie mogła go użyć. Chciała, żeby Szpak był jedynie doświadczeniem. Epizodem, który pomógł jej dorosnąć i skończył się z chwilą, gdy jej cel został osiągnięty. Ale epizod nie chciał się skończyć, to nie była książka z jasno określonym wątkiem, który można zakończyć kropką i przejść do następnego rozdziału. Jej życie toczyło się dalej a ten basior nadal mijał ją w drodze do pracy, z niezręcznym, acz uroczym uśmiechem dla wymiany grzeczności. Echo jego działań odbijało się w pustej muszli, nie pozwalając o sobie zapomnieć, a jego działania wplotły się w nią cienką nitką, stając się nierozerwalną częścią niej samej. Odcinając się od nich, odcięłaby cząstkę siebie. Nie zdawała sobie sprawy że otwierając się ze wszystkiego co ma drugiemu wilkowi, zwiąże go ze sobą tak mocno, acz wbrew jego woli. A teraz jedyne co jej pozostało, to odwzajemnić ten przelotny, płytki, uprzejmy uśmiech z drodze do pracy i zakopać wspomnienie jeziora głęboko z tyłu swojej głowy. To przecież oznacza dorosłość, prawda?
-MAM, MAM! - Szczeniak zakrzyknął w akompaniamencie plusków gdzieś z boku jej głowy.
-Gratulacje!- Odkrzyknęła, nie spojrzała jednak nawet, czemu gratuluje.
“I’ll chew you up and
I’ll spit you out
Cause that's what young love
Is all about
So pull me closer
And kiss me hard
I'm gonna pop your bubble gum heart”
(The End)
(Myślę, że to zgrabny koniec, przynajmniej dla ich wątku)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz