sobota, 16 grudnia 2017

Od Kasai CD Jaskra

Po drodze do jaskini dowiedziałam się wreszcie kim były obce wadery. Szełka wydawała się przyjaźnie nastawiona, co innego Błarka, której od początku nie podobała się nasza obecność. Marmałd zawzięcie omawiał coś z Mundusem, a Jaskier i Shino pogrążyli się w konwersacji o, tak zwanym, wszystkim i niczym z Wasylem. 
Wchodząc do jaskini otrzepałam z siebie śnieg, który przez te parę minut marszu, pokrył cienką warstwą moją sierść. Usiedliśmy w odrobinę koślawym kręgu i przez moment nikt się nie odzywał. Liczyłam, że Mundus całkowicie przejmie pałeczkę i będę mogła skupić się już na czymś innym. Ptak wydawał się jednak być zupełnie niezainteresowany sytuacją. Zawiesił się czy znowu próbował zagrać psychologicznie?
- Mundurku? - odezwał się wreszcie Jaskier. - Chcesz może coś powiedzieć?
Ptak powiódł po nas wzrokiem i uśmiechnął się z typową dla niego wyższością. Przewróciłam oczami, wymieniając z Shino rozbawione spojrzenia. Zamierzałam poczekać, aż rozmowa zejdzie na odpowiednie tory, by móc wtrącić swoją propozycję.
- Wróćmy zatem do wcześniejszego tematu, drodzy sąsiedzi - zaczął Mundus. - Jak dobrze wiecie, mamy wspólnego wroga. W dużym skrócie: w obecnej sytuacji, jesteśmy potrzebni sobie nawzajem.
- Przejdź od razu do rzeczy - burknął wyraźnie zniecierpliwiony Marmałd.
- Jak sobie życzysz, przyjacielu. - Zrobił przerwę, miałam wrażenie, że sprawdzanie wilczej cierpliwości to jakieś jego odwieczne hobby. - Na pewno nie ubiegła waszej uwadze śmierć Kanjiela, a co za tym idzie - kto jest tej śmierci winny. Tak się składa, że nam również nie jest na rękę jego obecność. Chcemy zaproponować sojusz.
- Na jakich niby warunkach? - warknął basior. Mundus uśmiechnął się, ale tylko na moment. Mieliśmy ich, już prawie.
- To już, moi drodzy, będziecie musieli omówić z miłościwie nam panującym alfą - Oleandrem. Z wielką chęcią pójdę z wami.
Od początku byłam niemal pewna, że będzie chciał zatroszczyć się o to, by Oleander rozpatrzył sprawę po jego myśli. Tak samo jak tego, że zignoruje pytające spojrzenie Jaskra. 
- W takim razie, pójdę z wami. Jestem stróżem, lepiej chyba, żeby weszli na tereny WSC pod moją eskortą - rzuciłam szybko. 
- Przecież mieliśmy szukać NIKLu - szepnął Jaskier, a raczej próbował, bo usłyszeli go wszyscy zgromadzeni.
- Ah tak... Więc może, weźmiesz ze sobą Marmałda? - zaproponował Mundek. - I tego lisa oczywiście. 
Zdziwienie Jaskra było wprost proporcjonalne do oburzenia basiora, wspomnianego przez ptaka. 
- Możecie mi wytłumaczyć o co chodzi?
- Jaskier wytłumaczy ci po drodze, przyjacielu. - Machnął niedbale skrzydłem i odwrócił się w stronę wyjścia. - My wyruszymy już w drogę. Nie mamy czasu do stracenia.
Mundus wyszedł, a za nim niepewnie kroczyła czwórka członków WSJ. Rozegrał to na tyle szybko, że nikt nawet nie pomyślał, by zadawać pytania. A może znali go na tyle dobrze, by wiedzieć, że pytaniami i tak nic by nie osiągnęli? 
Rzuciłam pokrzepiające spojrzenie Shino, który został z dwoma zupełnie obcymi sobie wilkami i pobiegłam za zmierzającą w stronę WSC zgrają.

< Jaskrze? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz