Azair zmierzył Mundusa spojrzeniem.
Zanim podjął jakąkolwiek decyzję, usiadł przed nim, delektując się błaganiem w jego oczach. Nie spodziewał się, że to uczucie będzie takie miłe. Patrzenie na przyjaciela, który wije się, spętany sznurem.
— Azair... — wymamrotał Mundus.
Jak w ogóle tu trafił?
Jedyną słuszną odpowiedzią wydawał się być Ruten. Tylko on byłby w stanie zrobić coś takiego.
Owszem, Aza kochał go, ale coraz częściej przyłapywał się na myślach, że jest go nieco za dużo. Że samym sobą zajmuje więcej, niż Aza i Mundus razem wzięci.
— Wiesz co, Mundurek? — powiedział po chwili zastanowienia. — Nie lubię cię. Ale szanuję. Pomimo wszystko jesteś jednak moim przyjacielem.
Jednym ruchem łapy przerwał sznurek, a ptakł bezwładnie i ciężko opadł na ziemię. Biały basior przyglądał się, jak uwalnia się z resztek sznura.
— Nie możemy na to pozwolić — odezwał się nagle. Nie chodziło mu tylko o tę sytuację, ale ogólnie całokształt ich relacji. Ktoś musiał przytępić nieco Rutena.
Mundus zrozumiał. To dziwne, że nie potrzebowali wielu słów, żeby odczytać myśli tego drugiego. Spędzali ze sobą zbyt wiele czasu.
— Mamy jeszcze czas — rzekł niepewnie Mundus. Owszem, mieli czas. Bo całe ich plany zdecydowanie wymagały czasu. Dobrego pomysłu. Genialnego wykonania. Przytemperowanie Rutena to nie taka prosta sprawa.
Ruszyli przed siebie, ramię w ramię, jak równy z równym, połączeni wspólnym celem.
Azair nie lubił spać w tej jaskini. Każdy jej centymetr przypominał mu o Ojcu, o posiłkach z mięsa, chłodzie, jaki czuł całe dzieciństwo.
Jego szczenięce lata bowiem bardzo mocno odcisnęły się na jego psychice. Tak mocno, że pomimo dorosłego już wieku dalej rozpamiętywał tamten czas.
Wpatrywał się tępo w ścianę. Nie miał nawet siły sięgnąć po Kamyka. Odpadło mu już jedno ucho. Szarpanie go nieco poprawiało mu humor.
Nie wiedział, kiedy zasnął, ani czy w ogóle, ale obudził się, jakby sen był wspomnieniem sprzed paru miesięcy. Wstał z głośnym stęknięciem, po czym wybiegł z jaskini, chcąc rozbudzić się wysiłkiem fizycznym.
< Ruten? Przepraszam, że tak krótko ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz