Za ciemnych, ciemnych nocy,
Na polach, po północy,
Za porannego wrzasku,
W lesie o słonecznym brzasku,
Ciało jedno w ziemi drgało,
Pośród śniegu sobie spało.
Pióra we wszelkie strony,
Odstawały w wielkie piony,
Oczka uchylone słabo
"Niech cię słońce, stara babo."
Zebrać musiał siebie cały
A to przecież trud niemały!
Pijak marny w niedoborze
Wody, chęci, "Niech cię boże,
Niech cię za kac przeklną słoje,
Dajże żyć mi życie moje"
Mruknął do się Kaj zaspany,
wyglądajac jak bałwany.
Śnieg otrzepał z piórek swych,
Pozbywając myśli złych,
Ruszył dalej gdzie go nogi,
Ponieść mogły w znane drogi.
Co by mógł się napić wiele
Zapić smutki w swoim ciele.
I tak w baru wstąpił progi,
Zakłucając spokój błogi.
Barman wzrok mu rzucił wrogi.
Ktoś go popchnął po podłogi.
I już zaraz wilcze słowa,
Zabawiały go od nowa.
Posadzili go przy barze,
Dali mu dwa drinki w parze,
Powiedzili "Pij do dna.
co byś dziś nie płacił cła"
"Ja zpałacę, pijże," pił.
"Bo inaczej będę bił."
I pod presją w środku dnia
Kaj upity był jak pchła,
Czkał, potykał się o szczudła
Picie, jego łaski źródła.
I tak znowu w śniegu dziób
Jakby jakiś marny drób.
I była też Miodełka
Piękna jak miotełka
I głos Mezularii
Bardzo dobrej partii
I obie stały nad nim, całkiem zawiedzione
I jego zachowaniem pióra najerzone
I potem opowiedzą, wszystko jak należy
Misungowi oraz Eilertowi, królowi talerzy
Jak to Kaj pijany w cztery świata strony
Mówił do nich "Kawko, jestem napalony."
Oh Kaj drogi nasz pijaku,
pijże więcej, stary ptaku.
Pijże miesiąc, a wątroba?
Niech nie tyka jej choroba.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz